R3317-43 Studium biblijne: Którzy są prawdziwymi chrześcijanami?

Zmień język

::R3317 : strona 43::

Którzy są prawdziwymi chrześcijanami?

— Mat. 7:21-29 — 28 LUTEGO —

Złoty Tekst: „Bądźcie czynicielami Słowa a nie słuchaczami tylko” – Jak. 1:22

W niniejszej lekcji zastanowimy się nad początkowymi działalnościami naszego Pana, po rozpoczęciu Jego misji publicznej. Po wezwaniu Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana, inni przyłączyli się do Pana i możemy przypuszczać, że wnet przyłączyło się do Niego znaczne grono uczniów. Około tego czasu nasz Pan, po modlitwie na górze w odosobnieniu, wybrał dwunastu, którzy mieli być Jego specjalnymi przedstawicielami, czyli apostołami; lecz czy Jego kazanie na górze było przed, czy po wybraniu onych dwunastu z pomiędzy wszystkich uczni, nie możemy twierdzić na pewno; zdaje się jednak, że oba te zdarzenia miały miejsce w tym samym mniej więcej czasie.

Lekcja mniejsza jest w rzeczywistości częścią kazania na górze – zakończającą częścią. Dopełniając opis Mateusza opisem Łukasza 6:43-49, znajdujemy, że Pan Jezus podał w tym czasie kilka ilustracyj prawdziwego uczniostwa: 1. Ciasną i wąską drogę postępowania dla uczni;2. przynoszenie owoców próbą uczniostwa; 3. różnica słów a czynów w ocenie Pańskiej; 4. ostateczne wyniki zilustrowane w dwu budynkach, jeden na piasku, a drugi na opoce.

PRÓBY TE IGNOROWANE PRZEZ KOŚCIELNICTWO

W naszych czasach, kiedy nauczanie w nieomal wszystkich denominacjach różni się od nauki Pisma świętego, wierzymy, że degeneracja wiary i praktyk byłaby może większa gdyby nie to, że wielu uważa sobie za obowiązek odczytywanie części Pisma świętego codziennie, pomimo że mało rozmyślają o znaczeniu tego co przeczytali. W takim czytaniu nastręczają się czasami lekcje podobne do tej, którą tu rozważamy i w takich lekcjach zasady prawdziwego uzczniostwa są tak wyraźnie określone, że nominalny chrześcijanin czytając je, drży, gdy zaś prawdziwy otrzymuje korzyść w proporcji jak postanawia, przy Boskiej łasce, stosować swoje życie do tych zasad, aby mógł być więcej przypodobany obrazowi miłego Syna Bożego.

W czasach obecnych, pospolitą myślą w kazaniach, w prywatnych rozmowach i na pogrzebach zdaje się być, że ewentualnie wszyscy chrześcijanie pójdą do nieba, oprócz osób moralnie zdegradowanych, takich, którzy znajdują się w więzieniach – a nawet o takich wyrażana jest nadzieja, że może przed śmiercią będą żałowali za swoje przestępstwa, że taka przedśmiertna pokuta uczyni ich chrześcijanami i w końcu też dostaną się do nieba.

BŁĘDNE NAUKI SĄ TEMU WINNE

Chociaż te powyższe pojęcia ganimy w zupełności to jednak współczujemy z tymi, którzy, będąc błędnie pouczani, tak sprawę pojmują. Ich niebiblijny pogląd, co właściwie czyni człowieka chrześcijaninem, jest wynikiem dwu rzeczy: 1. Nauk średniowiecznych, które włączone do wyznania wiary chrześcijańskiej, przekazane zostały przez „matkę wszetecznic,” jej „córkom.” Były to nauki tych, którzy w minionych stuleciach prześladowali jedni drugich aż na śmierć, za różnice opinii w sprawach religijnych – torturowali jedni drugich w najokrutniejszy sposób. 2. Do tego złego fundamentu błędu, przyłączony był w ostatnich latach duch większej oświaty i wyrozumiałości, z którego radujemy się. Lecz te dwa przymioty – błędy przeszłości i wyrozumiałość obecna – wytworzyły bardzo niedobrą kombinację doktryn w nowoczesnym kościelnictwie – doktryny, które stając się być rozumne same w sobie, są przeto w przeciwieństwie do wielu nauk Pisma świętego. Niniejsza lekcja jest ilustracją tego.

Ze stanowiska prawowiernego kościelnictwa i jego nauki o wiecznych mękach dla wszystkich oprócz tych co stają się chrześcijanami, słowa naszego Pana, które w niniejszej lekcji rozbieramy, zdają się być bardzo nierozumne, niezadawalniające a nawet zatrważające. Wobec takich pojęć, ścisłe zastosowanie tej lekcji znaczyłoby,, że nie tylko świat pogański byłby bez nadziej! co do przeszłości, ale także świat cywilizowany i znaczna, większość tzw. chrześcijan nie mogliby spodziewać się czego innego jak tylko cierpień – wiecznych mąk, ponieważ zostaną przez Pana odrzuceni, nieuznani za chrześcijan, nieuznani za członków Jego Królestwa, Jego ciała, Jego kościoła.

TYLKO PRAWDA DAJE ZGODNE ROZWIĄZANIE

Dopiero gdy pozbywamy się tego zamieszania babilońskiego z wieków ciemnoty i jego błędnych nauk a udajemy się do czystych, niesfałszowanych słów Pana, Apostołów i Proroków i gdy przy Boskiej łasce doznajemy otworzenia ócz wyrozumienia, dopiero wtedy rozpoznajemy te sprawy w ich prawdziwym świetle. Kazania naszego Pana były ustawicznym powtarzaniem, że On szuka za takimi, którzyby byli godnymi stanowić klasę Jego Królestwa, zasiadać z Nim na stolicy, jako Jego współdziedzice, aby sądzić i błogosławić Izraela i wszystkie narody świata. Dopiero gdy nauczymy się rozróżniać pomiędzy kościołem, oblubienicą Pana, członkami Jego mistycznego ciała, pomiędzy klasą królestwa a światem, który w słusznym czasie ma być sądzony i naprawiony przez tę klasę królestwa – dopiero wtedy dochodzimy do właściwego pojęcia Boskich zamysłów rozwijających się w tym wieku ewangelicznym.

Z tego stanowiska dostrzegamy wyraźnie dla czego w klasie królestwa nie mogą być inni jak tylko tacy, którzy rozwiną w sobie wiarę i charakter ponad ludzi tego świata. Możemy widzieć czemu oni są wzywani aby przynosili dobre owoce; czemu muszą kroczyć wąską drogą zaparcia samych siebie, samo-ofiary i wyrabiania charakteru, aby mogli nadawać się do przyszłego dzieła – w Tysiącleciu. Dla większości ludzi, tak długo zaciemnianych błędnymi naukami, zdaje się być bardzo trudno zrozumieć, że Ojciec Niebieski ma

Czasy i Chwile Na Dokończenie Różnych Zarysów Jego Dzieła

Świat doznaje w obecnym czasie pewnych doświadczeń, które okażą się korzystne w przyszłości – gdy nadejdzie słuszny u Boga czas na ubłogosławienie wszystkich rodzajów ziemi, próbą wiecznego życia lub wiecznej śmierci. W międzyczasie, w obecnych doświadczeniach przychodzą ćwiczenia według praw naturalnych – pod którymi ubóstwo, choroby, umysłowe i moralne zboczenia, są wynikami złych postępków, tak jak ból jest wynikiem zetknięcia się z ogniem. I nie jest rzeczą nierozumną spodziewać się, że pamiętając lekcje obecnego żywota, ludzie światowi będą w Tysiącleciu postępować rozsądniej aniżeli teraz; że pod korzystnymi warunkami ówczesnymi, będą nie tylko radować się owym wielkim planem zbawienia, ale przyswoją go sobie – nawet tacy, którzy obecnie są obojętni na takie sprawy poniekąd dla tego, że nie mogą widzieć ani postępować wiarą.

Gdy zrozumiemy, że czas obecny jest szkoleniem, ćwiczeniem i doświadczeniem charakteru tych, którzy usłyszeli i przyjęli Boskie zaproszenie, to poznajemy słuszność wszelkich ograniczeń i wymagań złączonych z tym specjalnym uczniostwem. Już więcej nie dziwimy się, że Odkupiciel nasz powiedział: „Ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota i mało jest tych, którzy ją znajdują.” Nie dziwi nas również to co jest napisane, że Jezus uczył przeważnie w przypowieściach i mowach przenośnych, w tym celu widocznie aby większość słuchaczy nie rozumiała Jego poselstwa – aby tylko Izraelici prawdziwi mogli ocenić i przyjąć Jego powołanie. Nie dziwi nas Jego oświadczenie, że tylko tacy, którzy opuszczą wszystko, mogą stać się Jego uczniami; ani też dziwi nas, że uczniostwo Jego oznacza samo-ofiarę aż do śmierci. Teraz poznajemy, że Ojciec Niebieski nie mógł uczynić lżejszych warunków w łączności z tak wyjątkowym, wysokim wezwaniem do współdziedzictwa z Jego Synem w Królestwie, do którego On obecnie wzywa małe stadko.

„NIE KAŻDY, KTÓRY MÓWI PANIE, PANIE, WNIJDZIE DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO”

Główna treść niniejszej lekcji jest dla tych, którzy przyjęli imię Chrystusowe i mienią się być Jego uczniami. Nie dosyć jest przyznawać się do uczniostwa; jeżeli sprawa ta nie idzie głębiej niż to, będziemy odrzuceni. Nasze przyznawanie się do uczniostwa musi być szczere, a Pan zna myśli i serce człowieka. Chociaż On sądzi nas pobłażliwie, na ile to tyczy się mimowolnych słabości i niedoskonałości, On rozsądza surowo nasze cele, intencje naszych serc. Nasz Pan nie mówi tu o kościele, w jego stanie obecnym, jako o zarodku Królestwa; On mówi o uwielbionym, rzeczywistym Królestwie, które będzie ustanowione po Jego wtórem przyjściu. Jego wierni wejdą do tego Królestwa przez dostąpienie przemiany w zmartwychwstaniu – przez uczestnictwo w pierwszym zmartwychwstaniu, którego dostąpią tylko błogosławieni i święci – Obj. 20:5,6.

Chociaż wierni Pańscy wieku obecnego nie mają być sądzeni według uczynków ale według ich wiary, jak to wykazuje Apostoł Paweł gdy mówi, że „z uczynków zakonu żadne ciało nie będzie usprawiedliwione przed Bogiem,” ale usprawiedliwieni zostaliśmy z wiary, to jednak uczynki są wymagane. Naszymi uczynkami musimy udowodnić wierność naszych intencji, naszej woli. To też Św. Jakub mówi: „Ja tobie ukażę wiarę moją z uczynków moich”, i z tym godzi się całe Pismo święte. Jeżeli swoimi uczynkami okazujemy Panu szczerość naszej wiary to wiara taka będzie Jemu przyjemna, uznani zostaniemy za doskonałych i dostąpimy działu w Królestwie, w wielkich i kosztowych rzeczach, które Pan przygotował dla tych, którzy Go miłują – nie tylko słowem ale i uczynkami – dla tych, którzy starają się uczynkami i życiem swoim okazać, zademonstrować swoją miłość ku Bogu.

Nasz Pan rozszerzył tę ilustrację, wykazując, że On nie mówi jedynie o ludziach, którzy gromadnie przyznają się do chrześcijan. Ze stanowiska Pańskiego, znaczna większość takich byłaby przez Niego nazwana poganami, ponieważ oni nigdy nie zawarli przymierza społeczności z Bogiem. Tekst ten widocznie stosuje się do tych, którzy zewnętrznie poświęcili się Panu i powierzchownie przyznają się do zmiany serca i do społeczności z Panem. Więcej nawet, Pan włącza nie tylko kilku ale „wielu” takich, którzy w swoim zewnętrznym postępowaniem, w pewnej mierze wyznali Pana publicznie, tak jak było powiedziane powyżej.

„W IMIENIU TWOIM DIABŁÓW WYGANIALIŚMY I WIELE CUDÓW CZYNILIŚMY”

To przedstawia klasę przyznającą się do społeczności z Panem i do publicznej pracy w Jego imieniu – znacznie większej aniżeli zwykłe rzesze kościelnictwa. Nasz Pan oświadczył, że o ile nasze poświęcenie nie pobudzi nas do czegoś więcej aniżeli do zadziwiających czynów, do nazywania się chrześcijanami i do ogłoszenia prawdy drugim, nic nam to nie pomoże. Aby otrzymać Pańskie uznanie, „w owym dniu,” potrzebnym jest abyśmy wyrobili w sobie charakter według woli Ojca – zgodnie z Jego Słowem. Oprócz charakteru, nic nie ostoi się w tej próbie ostatecznej.

Wszędzie, w krajach zwanych chrześcijańskimi spotykamy wielu, którzy często wyrażają w pieśniach i modlitwach słowa „Panie, Panie,” ale postępowanie ich, o ile to możemy widzieć, nie świadczy o przynoszeniu owoców dobrych, a raczej złych. Wielu z nich są raczej „cierniem” i „ostem,” według porównania Pańskiego. Tacy wyciągają dłonie jakoby w zamiarze dopomagania i uszlachetniania drugich, lecz ciernie i osty ranią i szkodzą. Żyjemy w czasach, że nie wiele mogą szkodzić fizycznie, ponieważ prawa świeckie nie dozwalają na to i karzą takich czynicieli złego. Mimo to ludzie o ciernistym usposobieniu znajdą dosyć sposobności szkodzić drugim swoimi wargami i językiem. Oszczerstwa, obelgi, obmowy, zazdrości, nienawiści i spory wypływają z nich, bo taką jest ich natura. Takie krzewy cierni i ostów, zapewne mogą przybierać grona winne i figi, aby zwodzić, ale swój ciernisty charakter wnet okażą tym, którzy się z nimi stykają.

Nie dziw, że Pan orzekł, iż tacy nie nadają się aby z Nim uczestniczyli w Królestwie i w wielkim dziele sądzenia i błogosławienia ludzkości. Jak mogliby oszczercy, potwarcy i wtrącający się w cudze sprawy nadawać się do Królestwa miłego Syna Bożego? Mówienie, Panie, Panie, albo dokonywanie pewnych cudów w Jego imieniu, nie daje im gwarancji do spodziewania się onych wielkich błogosławieństw, jakie Pan ma przygotowane dla tych, którzy Go miłują a także powodowani są duchem miłości do wszystkich domowników wiary.

BUDOWA WIARY MUSI MIEĆ WŁAŚCIWY FUNDAMENT

Świadomi jesteśmy, że w naszych czasach zamącone i sprawiające zamieszanie nauki, jakie doszły nas z wieków ciemnoty, zbrzydły się ludziom myślącym do takiego stopnia, że gotowi są powiedzieć: „Precz z doktrynami! Nie stanowi różnicy jak człowiek wierzy, jego wartość zależy od jego czynów.” Sympatyzujemy z tymi co tak mówią, chociaż wcale się nie godzimy. Obstajemy, że doktryny są bardzo ważne, tak względem wiary jak i względem czynów. Gdyby tak nie było, to Pan nie nadałby doktrynom tak poważnego znaczenia w Swoich naukach i przypowieściach, jak i w tej, którą tu rozważamy. Żaden nie może budować właściwego życia jeżeli nie ma pewnego fundamentu, pewnej doktryny, pewnej wiary. Człowiek bez wiary, bez nadziei, będzie też miał pewne braki w charakterze. Wierzymy więc, że ważną jest rzeczą, posiadać właściwy fundament, właściwą wiarę i właściwą doktrynę, aby na nich budować właściwy charakter i dobre uczynki.

Ilustracja przytoczona przez Pana pokazuje możliwość budowania na dwu odmiennych fundamentach – na fundamencie dobrym i niedobrym. Zanim jednak pójdziemy dalej zauważmy, że ta przypowieść nie przedstawia pogan w żadnym znaczeniu tego słowa, ani też przedstawia takich, którzy chociaż żyją w krajach cywilizowanych, mają swe oczy wyrozumienia tak zaciemnione nieświadomością i przesądami, a uszy tak zatulone przez boga tego świata, że poselstwa Pańskiego rozpoznać nie mogą. Przypowieść jest adresowana do takich, którzy „mają uszy do słuchania” – którzy rozumieją naukę Pańską. Poganie nie mogą być tak określeni, ani też nie obejmuje znacznej większości tych, którzy przyznają się do kościelnictwa.

Przypowieść ta wyraźnie wykazuje dwie klasy pomiędzy tymi, którzy usłyszeli dobre poselstwo prawdy, przyjęli takowe, zewnętrznie poświęcili się Panu i powierzchownie opierają swoje nadzieje na Jego obietnicach. Nadzieje budowane na obietnicach Pańskich, lecz nie poparte uczynkami, są nadziejami budowanymi na piasku. Jest tylko kwestią czasu, gdy nadejdą próby, a nadzieje te okażą się próżne. Okażą się zwodnicze dla tego co je posiadał i na nich polegał, iż zapewnią mu dział w Królestwie. Wiara i nadzieje, którym nie towarzyszą usilne zabiegi czynienia woli Bożej i które nie liczą się z tym, że posłuszeństwo jest nieodzowne do zapewnienia sobie miejsca w Królestwie, są mylnie ugruntowane i upadek ich jest nieunikniony.

Ci natomiast, którzy budują w posłuszeństwie, których serca i język wyznają i czczą Pana a czyny ich odpowiadają ich wierze, a przynoszenie owoców poświadcza ich społeczność z Panem – tacy przejdą przez burze życiowe i nie będą zachwiani ani poruszeni, bo zbudowani są na opoce – na dobrym fundamencie. Nie dziw, że słuchacze zauważyli, iż nauki naszego Pana różniły się od nauk nauczonych w piśmie i Faryzeuszów. W nauce Jego była siła i stanowczość, nie znaleziona gdzie indziej. Podobnie jest i dziś, Słowo Boże jest rozumne, logiczne i zadowalające w mierze i stopniu większym aniżeli cokolwiek innego.

„ZBAWIENI JAKO PRZEZ OGIEŃ”

Apostoł Paweł (I Kor. 3:10-15) używa podobnej ilustracji w nieco odmienny sposób. Jego ilustracja też stosuje się tylko do tych, którzy budują na opoce, na Chrystusie Jezusie, lecz wykazuje, że tych budujących są dwie klasy i że chociaż obie będą ostatecznie zbawione, czyli osiągną żywot wieczny, jedni otrzymają hojne wejście do Królestwa, drudzy zaś „zbawieni będą jako przez ogień” – przez przejście wielkiego ucisku. Wyjaśnienie Apostoła jest jednakowo stosowne, czy owe złoto, srebro i drogie kamienie używane przy dobrej budowie, zastosujemy do prawdziwych doktryn, w przeciwieństwie do drzewa, słomy i siana doktryn fałszywych, czy też te symbole złota, srebra i drogich kamieni zastosujemy do zalet charakteru rozwiniętych w rezultacie zdrowych doktryn a drwa, słomę i siano, do charakteru nierozwiniętego.

Esencją tych lekcji jest, że ci, którzy uznali za rzecz korzystną być po stronie Pańskiej w tym wieku obecnym, uczynią dobrze gdy po obliczeniu kosztów, odłożą na stronę zupełnie, nie tylko otaczające ich grzechy ale i ich ambicje, nadzieje i wszelkie pożądania ziemskie – aby całe ich zainteresowanie koncentrowało się na Panu, by rozeznać Jego wolę i wiernie Mu służyć. To są ci, którzy rzeczywiście miłują Pana więcej aniżeli domy, role, ojca, matkę, dzieci lub samych siebie. Tacy są klejnotami Pańskimi, którzy będą współdziedzicami z Nim w Królestwie i w onym wielkim dziele błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi w słusznym czasie. „Ci Mi będą własnością, mówi Pan zastępów, w dzień, którego Ja uczynię ich klejnotami”.

====================

— 1 lutego 1904 r. —