R4343-20 Studium biblijne: Powinieneś robić większe rzeczy

Zmień język

::R4343 : strona 20::

Powinieneś robić większe rzeczy

— Dz. Ap. 3:1-16 — 24 STYCZNIA —

Złoty tekst: „Wiara w imię Jego […] dała temu to zupełne zdrowie przed obliczem was wszystkich” – Dz. Ap. 3:16

LEKCJA niniejsza traktuje o pewnym znamiennym cudzie zrządzonym mocą Bożą, na początku wieku ewangelicznego. Apostołowie Piotr i Jan byli Boskimi narzędziami, przez które dokonane zostało momentalne uzdrowienie wiarą. Pewien człowiek, chromy od urodzenia, niemający władzy w nogach, został cudownie uzdrowiony. Jedyną mocą w tym wypadku zastosowaną, była moc wiary ze strony Apostołów, bo na ile możemy wywnioskować, ów uzdrowiony nie znał Jezusa i nie wiedział, aby Apostołowie byli Jego przedstawicielami. Nie rozumiemy też, aby słowa Apostołów: „Wejrzyj na nas,” miały oznaczać zastosowanie pewnego rodzaju wpływu hipnotycznego. Przeciwnie, moc, którą oni uzdrowili chorego była tą samą mocą, jaką ich Nauczyciel uzdrawiał w okresie trzech lat i pół Swej misji. Ich krótkim świadectwem w owej sprawie było: „Srebra i złota nie mamy; lecz co mamy, toć dajemy: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego wstań a chodź; a ująwszy go za prawą rękę jego podniósł go, a zarazem utwierdzone były nogi jego i kostki” – Dz. Ap. 3:7.

PRAGNIENIE UZDROWIENIA

Może nigdy w historii świata ludzkość nie objawiała większych pragnień fizycznego uzdrowienia jak obecnie. Nie dziwi nas wcale, że wzdychające i bolejące stworzenie ludzkie pragnie ulgi. Z przykrością jednak musimy powiedzieć, że Pańska nagana wobec onych 5000 cudownie nakarmionych chlebem i rybami, ma słuszne zastosowanie aż dotąd. Pan zarzucił im, że szukali Go, ponieważ bezpłatnie najedli się do sytości, a nie z zamiłowania do prawd przez Niego głoszonych. Powiedział im więc: „Sprawujcie nie pokarm, który ginie, ale pokarm, który trwa ku żywotowi wiecznemu, który wam da Syn człowieczy; albowiem Tego zapieczętował Bóg Ojciec” – Jana 6:27.

Podobnie i dziś, życzylibyśmy, aby głód i pragnienia ludzkie tyczyły się istotnej ulgi, jaka Bóg przygotował i jakiej wszyscy potrzebują ulgi z grzechu i śmierci. Inaczej mówiąc: życzylibyśmy, aby pomiędzy ludźmi było większe zrozumienie duchowych chorób, spowodowanych grzechem; a także lepsze zrozumienie i ocena onego Dobrego Lekarza, który jest w stanie uleczyć takie choroby i przez usługę którego możemy być uzdrowieni.

Dobrze będzie zauważyć, że niektóre z najsilniejszych złudzeń podtrzymywane są obietnicami ulgi od bólów fizycznych. Podobne jest też twierdzenie spirytyzmu – że w chorobie można doznać ulgi przy pomocy medium, pod kontrolą drugiej osoby. Także Mormoni roszczą pretensje cudownego uzdrawiania. Podobnie twierdzą zwolennicy Chrześcijańskiej Umiejętności (Christian Science), uzdrawiacze umysłem, uzdrawiacze wiarą, boscy uzdrawiacze. Pięćdziesiątnicy itd. Niektóre z tych nazw używane są tylko za przykrycie i pretekst, gdy zaś inne używane są w zupełnej wierze, iż mają w sobie jakiś nadnaturalny pierwiastek. Nastawienie publiki zdaje się być: Uleczcie nas. Sprawcie nam ulgę w naszych cierpieniach i boleściach. Jeżeli ta rzecz jest z Boga, radujemy się z tego; a jeżeli jest od onego przeciwnika, jak mówią niektórzy, będziemy też korzystać z niej, chociażby to było w przeciwieństwie Boskiej woli. Tak silne najazdy na kościoły wszystkich wyznań czynione są przez tych rzekomych lekarzy za pomocą wiary, modlitwy, hipnozy itp., że duchowni wszystkich denominacji są w zakłopotaniu, co by uczynić w tej sprawie. Główną troską dla wielu z tych zdaje się być: organizacja nasza musi być podtrzymana za wszelką cenę. Jak kupiec gotów jest kupować jakikolwiek towar, który łatwo i z korzyścią można by sprzedać, podobnie kościoły, ich zdaniem, muszą dostarczyć tego co publika domaga się, bo inaczej ich parafie, czy kongregacje, zostaną uszczuplone, kolekty i dochody będą coraz mniejsze i cała denominacja z czasem rozpadnie się. Przeto pastorzy i kaznodzieje dochodzą do konkluzji, że dla ochrony i zachowania samych siebie, dla zachowania danego wyznania i stanowiska, oni muszą zaspokoić wymagania publiki, podobnie jak zarządcy teatrów starają się zadowalać publikę.

RUCH EMANUELOWY

W tym to czasie, kiedy duchowieństwo jest w zakłopotaniu a wyznawcy domagają się fizycznych uzdrowień i dają do zrozumienia, że nie będą służyć Bogu, który dozwala, aby słabości i choroby ich trapiły, talk zwany ruch Emanuelowy wystąpił na widownię. (Było to pisane przeszło 50 lat temu. W międzyczasie kilka innych rzekomo cudotwórczych ruchów i sekt powstało). Jednym silnym rozmachem ruch Emanuelowy zdobył sobie znaczne uznanie, ponieważ omija dużo z absurdów tzw. Chrześcijańskiej Umiejętności, która każe wierzyć, że nie ma chorób, bólów ani śmierci. Ruch Emanuelowy uznaje cierpienia, choroby i śmierć, i pod tym względem opiera się na silniejszym gruncie. Zapoczątkowany w Bostonie, po pewnym okresie znacznego powodzenia, ruch ten został przedstawiony kaznodziejom różnych denominacji. Wydawano książki pouczające w jaki sposób owe fizyczne uzdrawiania mogą być ustanowione i praktykowane w kościołach wszelkich wyznań. Specjalne klasy zostały zorganizowane w niektórych uczelniach, w celu pouczania studentów klerykalnych w jaki sposób dokonywać owych uzdrowień. Sprawa przybrała znaczne rozmiary w stosunkowo krótkim czasie. Do jakich rozmiarów może wzróść w następnych kilku latach, trudno powiedzieć. (Zdaje się, że z czasem ruch ten zamarł, lub też przybrał inne nazwy; albowiem obecnie jest kilka sekt roszczących pretensje do leczenia wiarą, modlitwą itp.). Nie mamy upodobania w wynajdywaniu wad w podobnych sprawach. Gdybyśmy te uzdrawiania uważali za niewinne, choćby już nie za cudowne, jak uważają je niektórzy, to współdziałalibyśmy z nimi, a przynajmniej nie mówilibyśmy nic przeciwko nim, tak samo jak wstrzymujemy się od mówienia lub pisania czegokolwiek przeciwko różnym szkołom terapeutycznym (leczniczym), wierząc, że każda z tych przedstawia wiedzę mniej lub więcej pomocną w ludzkich cierpieniach.

Jednak w tych różnych jakoby cudownych uzdrowieniach fizycznych chorób, jakie obecnie są coraz szerzej propagowane w chrześcijaństwie, widzimy pewne poważne niebezpieczeństwo – a widząc to, czujemy się w obowiązku podnieść głos ostrzegawczy dla tych, co mają uszy dla usłyszenia takiego poselstwa. Naszym protestem jest, że te rzekome uzdrawiania nie są takimi cudami, jakie były dokonywane przez naszego Pana i Jego Apostołów. Prawda, że czasami zachodzi pewne podobieństwo, podobnie jak niektóre oświetlenia elektryczne podobne są do światła słonecznego. W zrozumieniu naszym, wiele z tych zamysłów uzdrawiania wiarą, modlitwą, Chrześcijańską Umiejętnością, hipnozą itp., aczkolwiek mogą być sumienne i w jak najlepszych intencjach, są w zupełności zwodnicze. Uzdrawiania te, jak my pojmujemy, nie są dokonywane Boską mocą, ale mocą onego przeciwnika, któremu Bóg dozwala sposobów tych używać, aby uwagę ludu Pańskiego i świata odwracać od duchowych rzeczy i od duchowego leczenia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że tak pisząc o tej sprawie, stawiamy się po stronie niepopularnej; czujemy wszakże, iż taki jest nasz obowiązek wobec Boga, wobec prawdy i wobec tych, którzy mają uszy ku słuchania Boskiego poselstwa.

HIPNOTYZM ZABARWIA WSZELKIE ZŁUDZENIA

Nie chcemy być źle zrozumiani. Nie zaprzeczamy, że uzdrawiania są dokonywane; ani mówimy, że niektóre metody i teorie są nielegalne. To, co twierdzimy jest, iż pozory prawdy i racjonalizmu, złączone z tymi systemami, są tylko zewnętrzną, powabną politurą wewnętrznej duchowej trucizny. Trucizną tych zamysłów i uroszczeń jest trucizna onego przeciwnika, moc upadłych aniołów, działająca najsubtelniejszym sposobem, a mianowicie: umysłową sugestią – hipnotyzmem. Do tej politury można też włączyć grzeczne wyrażanie współczucia dotkniętym żałobą; uznając przy tym i ten fakt, że obawa jest najgłówniejszą przyczyną ludzkich kłopotów i że wiara w Boga, lub nawet w diabła, wywiera kojący wpływ na umysł i łagodzi nerwowe napięcie, co także do pewnego stopnia uśmierza bóle fizyczne. Doktryna: „Uspokój się, duszo strapiona”, jest dobrym i rozumnym hasłem, szczególnie, gdy to uzasadnia się na biblijnej wierze w Jezusa i w Jego obiecaną pomoc w każdym czasie potrzeby: a także, gdy rozbudza wierność i posłuszeństwo Jemu. Lecz gdy ten duch spoczynku i pokoju z Bogiem, zbudowany jest na fałszywych naukach, na błędnych nadziejach li hipnotycznych wpływach, może tylko być utrudnieniem dla duszy pragnącej istotnego zbliżenia się do prawdziwego Życiodawcy i może ją czynić podatną na ataki onego przeciwnika.

Jak Chrześcijańska Umiejętność i teoria umysłowego uzdrawiania paczy rozsądek a przez to osłabia li burzy władzę logicznego rozumowania, tak hipnotyzm podkopuje wolę, osłabia ją i przygotowuje drogę do dalszego wciskania się wpływów ze strony upadłych duchów. Według naszego wyrozumienia, metodami powyższymi chrześcijaństwo dozwala podkopywać wiarę i wolę w ludziach, co w końcu doprowadzi do wielkiego ucisku, jakim zakończyć się ma ten wiek – który to ucisk spotęgowany będzie wciskaniem się złych duchów do spraw ludzkich, przez wikłanie ludzkiej woli osłabionej  hipnotyzmem. Ostrzegamy więc wszystkich, aby mieli się na baczności przed tymi nowoczesnymi cudotwórcami, oświadczając przy tym, że działania te różnią się w zupełności od wspomnianych w Piśmie Świętym.

CUDA DLA UTWIERDZENIA KOŚCIOŁA

Cuda, dokonywane przez Pana i Jego uczniów, były w pewnym celu: a mianowicie, dla utwierdzenia kościoła co do mocy Pańskiej. Bez tych cudów Chrześcijaństwo nie rozrosłoby się tak szybko. Cuda wszakże ustały, gdy podstawa kościoła została utwierdzona. Cudowne dary Ducha Św., dar uzdrawiania i inne, zastąpione zostały duchowymi darami, czyli owocami świętobliwego życia. Jak to i Apostoł oświadczył: że choć były języki i inne dary cudowne, włączając cudowne leczenia, one miały przeminąć i leczenie fizyczne miało być zastąpione duchowym leczeniem. W taki to sposób wypełniły się słowa naszego Pana: „Większe nad te (sprawy) czynić będzie; bo Ja odchodzę do Ojca Mego”. Któryż rozumny chrześcijanin, doznawszy otworzenia ócz wyrozumienia, zaprzeczyłby, że otrzymał dar wartościowszy aniżeli byłoby otworzenie ócz cielesnych? Któryż głuchy, gdyby doznał otworzenia uszu wyrozumienia na rzeczy duchowe, nie powiedziałby, że dostąpił większego błogosławieństwa aniżeli byłoby uzdrowienie fizyczne? Kto po spożyciu Chleba, który z nieba przyszedł i otrzymawszy z tego siłę duchową, nie uznałby, że doznał większej łaski od Pana aniżeli ci, których Jezus nakarmił pięcioma bochenkami chleba jęczmiennego i trzema rybkami?

Czy nie jest prawdą, że kto doznał uzdrowienia duszy i uczuć serdecznych, ceni to więcej aniżeli uzdrowienie jakiejkolwiek ziemskiej choroby? Czy ten, który rozumiejąc, że poczęty był w nieprawości i zrodzony w grzechu, zrozumiał także, iż dostąpił przebaczenia grzechów i onej jeszcze większej łaski wstąpienia w ślady Jezusowe, nie ocenia tego za większy cud aniżeli ten, o którym mówi nasza lekcja? Dobrze – ktoś może powie – „Lecz czy nie lepiej jest mieć zdrowie duchowe a także zdrowie cielesne? Czy Jezus nie dał nam obu i czy nie mamy spodziewać się tak jednego jak i drugiego?”

Odpowiadamy, że Jezus nie dawał obu, lecz tylko fizyczne. Dopiero po dokonaniu Swej ofiary i po wstąpieniu na wysokość, aby tam „okazać się przed oblicznością Bożą za nami,” Duch święty mógł zstąpić na kogokolwiek; a dopiero po otrzymaniu tegoż Ducha można było zrozumieć rzeczy duchowe, głębokości Boże. Z tego właśnie powodu kazania naszego Pana ograniczały się zwykle do rzeczy ziemskich. Przy pewnej okazji powiedział: „Jeźliż gdym wam ziemskie rzeczy powiadał a nie wierzycie, jakoż będę li wam powiadał niebieskie, uwierzycie?” (Jana 3:12). I znowu, przy innej okazji: „Mam ci wam jeszcze wiele mówić, ale teraz znieść nie możecie; lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę; bo nie sam z siebie mówić będzie, ale cokolwiek usłyszy, mówić będzie i przyszłe rzeczy wam opowie” (Jana 16:12,13). Apostoł zaś wyjaśnia, że „cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, albowiem mu są głupstwem i nie może ich poznać przeto, iż duchowo bywają rozsądzane (…) Ale nam to Bóg objawił przez Ducha Swojego” – 1 Kor. 2:14,10.

MÓWCZE NARZĘDZIA PAŃSKIE

Z tego też powodu najbardziej pomocne instrukcje duchowe znajdujemy w pismach apostolskich, bez których nie otrzymalibyśmy tak wiele posiłku duchowego z mów naszego Pana, wyrażonych w przypowieściach i niewyraźnych orzeczeniach, zachowanych do późniejszego użytku świętych.

W obrazie kościoła w Laodycei, Pan przedstawił nam ostatni okres kościoła chrześcijańskiego. Kościół ten jakoby mówił: „Jestem bogaty, wzbogaciłem się a niczego nie potrzebuję.” Chrześcijanie nominalni często chlubią się swoimi bogactwami uczonością, posiadłościami, inteligencją, wpływami i swoim, jak go nazywają, wysokim ideałem moralnym. Jedno jeszcze chcieliby mieć – władzę cudownego leczenia; i obecnie niektórzy chwytają się tego, ku ich dalszej szkodzie, ku powiększeniu swej pychy i chełpliwości, a także ku wprowadzaniu samych siebie coraz więcej pod wpływy władz ciemności.

Zauważmy jak odmienny jest pogląd Pana na kościół laodycejski. On tak o nim mówi: „A nie wiesz żeś ty biedny, mizerny, ubogi, ślepy i nagi. Radzęć, abyś kupił u Mnie złota w ogniu doświadczonego, abyś był bogaty; i szaty białe, abyś był obleczony i żeby nie okazywała się sromota nagości twojej; a oczy twoje namaż maścią wzrok naprawiającą, abyś widział” – Obj. 3:17,18.

Dobrze będzie, gdy i my przyswoimy sobie pogląd naszego Pana, abyśmy umieli rozeznać, co stanowi prawdziwe bogactwo, prawdziwe źródło szczęścia i radości w Panu. Powinnością naszą jest mieć oczy otworzone, abyśmy nigdy nie ulegali zwodniczym zasadzkom onego wielkiego przeciwnika. Pamiętajmy na słowa naszego Pana w tym właśnie przedmiocie, że przy Jego wtórym przyjściu wielu będzie chełpić się wielką pracą i cudowną mocą mówiąc: „Panie, Panie, izażeśmy w imieniu Twoim nie prorokowali i w imieniu Twoim diabłów nie wyganiali i wiele cudów nie czynili?” (Mat. 7:22). Pan wszakże powie takim: Nie znam was. Nigdy was nie uznawałem. Nie mieliście żadnego prawa zwać się Moimi uczniami.

Pamiętajmy, drodzy bracia, że Boskie błogosławieństwo nad Apostołami nie było w rodzaju ochrony przed chorobami i nieszczęściami a raczej przeciwnie. Mamy różne zapiski o wielu zacnych braciach w pierwotnym kościele, lecz nie mamy ani jednego, aby który z nich był kiedykolwiek cudownie uzdrowiony, lub, aby któryś z nich był cudownym uzdrawiaczem. Leczenia, jakie były dokonane, były na znak dla otaczających. Są zapiski, że różne nieszczęścia i cierpienia dozwalane były na Pana, na Apostołów i na ówczesnych członków kościoła – byli znienawidzeni od świata, wyszydzani, biczowani, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach od fałszywych braci, w głodach, w pragnieniach itd. Jeżeli Bóg w taki sposób objawiał Swoją łaskę naszemu Panu i najbardziej wpływowym członkom Jego kościoła i ich pomocnikom to, co my mamy wybrać sobie? Jeżeli pozwolimy, Panu, aby On wybrał dla nas dział nasz, to On niezawodnie da nam podobne doświadczenia w tym czasie, a w przyszłości, chwałę, cześć i nieśmiertelność. Jeśli zaś sami próbować będziemy obierać drogę dla siebie, to on przeciwnik będzie usiłował zwieść nas i może doznamy ulgi w niektórych cielesnych boleściach i trudnościach, które mogłyby były przysłużyć się nam do naszego dobra wiecznego. Obierajmy więc ten lepszy dział, módlmy się i zabiegajmy o rzeczy duchowe a w sprawach ziemskich, przyjmujmy w cichości wszystko, cokolwiek nasz Ojciec uzna za najlepsze.

====================

— 15 stycznia 1909 r. —