R4406-167 Studium biblijne: Co muszę czynić, aby zostać zbawionym?

Zmień język

::R4406 : strona 167::

Co muszę czynić, aby zostać zbawionym?

— Dz. Ap. 16:16-40 — 11 LIPCA —

Złoty tekst: „Wierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony, ty i dom twój”

PAWEŁ I SYLAS pokryci sińcami a może i zakrwawieni od brutalnego biczowania, jakie otrzymali z rozkazu rządców w Filipii, byli jeszcze w stanie uwielbiać Boga w więzieniu, pomimo że jak inne więzienia ówczesne, była to niezawodnie bardzo niezdrowa i niewygodna nora. Onej nocy śpiewali oni pieśni uwielbiające Boga. Słysząc to inni więźniowie byli niezawodnie zdziwieni, bo prawdopodobnie było to pierwszy raz, że podobne hymny o Bogu śpiewane były w owym więzieniu. Jeżeli jakichkolwiek śpiewów echo rozlegało się kiedykolwiek pomiędzy murami owego więzienia to niezawodnie były to śpiewy niezbożne, rozbudzone złością lub alkoholem. Jest to znamiennym faktem, że tylko religia chrześcijańska posiada hymnologię. Nie mają jej Buddaizm, Mahometanizm ani Konfucjanizm, pomimo że trzy te wyznania przedstawiają więcej niż połowę ludności całego świata. Zaiste, w żadnej religii nie znajduje się tyle pociechy i duchowego ukojenia co w tej, o której uczy Pismo Święte. Tylko Pismo Święte uczy o Bogu miłości, o Jego trosce względem tych, co są Jemu poświęceni, o uczynionym dla nich zarządzeniu, iż mają być przemienieni do chwały, czci i nieśmiertelności, a nawet, że wszystkie rodzaje ziemi będą wzbudzone ze śmierci i otrzymają sposobność powrotu do Boskiej łaski i do wiecznego żywota.

Nie trudno jest zrozumieć, że tylko silna i żywa wiara w Boga uzdolniła tych dwóch misjonarzy do tak radosnego znoszenia tych przeciwności i cierpień dla Ewangelii. Oni wierzyli, że cierpienia te, odpowiednio przyjęte i znoszone, zapewnią im Boskie uznanie. Rozumiejąc, że ten lekki i krótki ucisk sprawuje im nader wielką i wieczną chwalę, oni mogli triumfować w swoim cierpieniu i chwalić Boga, że jako członkowie ciała Chrystusowego mieli ten chwalebny przywilej dopełniać ucisków Chrystusowych, aby w przyszłości mogli też uczestniczyć w Jego chwale – jako członkowie pozafiguralnego Mojżesza i Pośrednika Nowego Przymierza – Dz. Ap. 3:23.

Rzeczy te opisane są dla naszej nauki, abyśmy czytając o wierności drugich, sami byli pobudzani do tym większej gorliwości. Nasze przymierze ofiary jest takie same jak było ich a ich przymierze było takie same jak przymierze Pana; albowiem uciski Chrystusowe są jedne, chociaż różnią się w charakterze. Tak samo przyszła chwała będzie jedna, chociaż poszczególni uczestnicy tej chwały będą się różnić, jako gwiazda od gwiazdy różni się w jasności. Im większe ktoś ponosi cierpienia i z im większą cierpliwością, radością, bez szemrania i bez litowania się nad samym sobą je ponosi, tym większa będzie jego nagroda w królestwie Ojca Niebieskiego i Pana naszego Jezusa Chrystusa.

TRZĘSIENIE ZIEMI W ODPOWIEDNIM CZASIE

W czasie, gdy Paweł i Sylas śpiewali, dało się odczuć trzęsienie ziemi, w którym mury więzienne zostały tak poruszone, że zapory drzwi a nawet zamki łańcuchów, którymi oni byli związani, pootwierały się. Gdy stróż więzienia, obudziwszy się, zobaczył drzwi pootwierane, bardzo się przeraził i mniemając, że więźniowie uciekli, gotów był popełnić samobójstwo, bo wiedział jak wielka odpowiedzialność na nim spoczywała. Św. Paweł spostrzegł zamiar stróża i zawołał wielkim głosem: „Nie czyń sobie nic złego, bo wszyscy tu jesteśmy.” To wywarło na stróżu ogromne wrażenie – poznał, że byli to jacyś ludzie wyjątkowi a nie zwykli przestępcy. Być może, iż miał on pewną znajomość o demonizmie i opętaniach, więc prawdopodobnie mniemał, że jeden z tych mężczyzn był jakoby wyrocznią Bożą i spowodował to trzęsienie ziemi jakąś siłą nadnaturalną.

W każdym razie stróż ów był gotów zaopiekować się tymi więźniami w swoim własnym mieszkaniu i słuchać poselstwa o Boskiej miłości. Można wnosić, że najpierw pozamykał drzwi więzienia i uporządkował wszystko, co było pod jego nadzorem, a gdy to czynił, rozmyślał o całym tym dziwnym wydarzeniu i doszedł do pewnej decyzji względem Pawła i Sylasa. Zaprosił ich do swego mieszkania i był gotów do słuchania i przyjęcia poselstwa o Jezusie Mesjaszu i o Jego śmierci za grzechy całego świata. Był przekonany o swoim grzesznym stanie i zrozumiał, że do pewnego przynajmniej stopnia wszyscy ludzie są grzesznymi, obcymi, oddalonymi od Boga, przez złe uczynki. Radby dostąpić przebaczenia swoich grzechów i pojednania ze swoim Stworzycielem. Zrozumiał, że ci dwaj misjonarze mogli mu w tym dopomóc więcej aniżeli ktokolwiek inny. Stąd jego pytanie: „Panowie, co mam czynić aby być zbawionym?” Co mam czynić abym mógł dojść do społeczności z Bogiem; abym na równi z wami, mógł odczuć Jego opiekę nade mną, abym, za waszym przykładem, mógł chwalić i wielbić Boga nawet w utrapieniach, wierząc że wszystkie rzeczy mogą wyjść ku dobremu, pod Boską opatrznością.

Odpowiedź na te pytanie dana była prędko, słowami: „Wierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony, ty i dom twój.”

Słowa te były wstępem do dalszego pojaśniania filozofii o Boskim planie pojednania; że Syn Boży Jezus umarł za grzeszników, On Sprawiedliwy za niesprawiedliwych i że w rezultacie tego, w słusznym czasie spłynie błogosławieństwo na Adama i na całe jego potomstwo, procesem zmartwychwstania i restytucji. Św. Paweł niezawodnie wytłumaczył również, że obecnym przywilejem tych, co słyszą i przyjmują Boskie poselstwo jest ubiegać się o współdziedzictwo z Jezusem, o członkostwo w Jego ciele, aby, w obecnym czasie cierpieć z Nim, a w przyszłości z Nim królować.

Ziarno prawdy padło na dobrą rolę. Wszyscy słuchający Pawła ochotnie przyjęli ów przywilej uczniostwa – aby cierpieć dla Chrystusa i dla Ewangelii. Następnie byli ochrzczeni, okazując przez to, że umierają dla świata i grzechu, aby odtąd postępować w nowości żywota, jako członkowie ciała Chrystusowego. Dwaj ci misjonarze niezawodnie zrozumieli z tego wszystkiego, że opatrzność Boża miała do czynienia z tym ich uwięzieniem (przez niesprawiedliwych rządców), jak poprzednio skierowała ich do Lidii. Wiara ich została tym więcej wzmocniona. Byli gotowi znosić wszelkie trudności z cierpliwością i radością, aby tylko zanosić to wesołe poselstwo innym.

Według zasad i pojęć wielu kaznodziejów dzisiejszych, Paweł i Sylas, po tych trudach i cierpieniach, powinni byli zabiegać o dobrze płatne probostwo. Mogliby się czuć, że już dosyć trudów, ofiar i cierpień ponosili dla Pana i dla Jego sprawy, więc teraz powinni doznać ulgi i odpoczynku. Lecz inny okazał się w nich skutek. Byli tym więcej zachęceni, aby nadal pracować, znosić trudności i cierpieć dla Pana. Powinniśmy dopilnować, aby i nasze doświadczenia były podobne do tych, jakie ponosili nasz Pan i Apostołowie. Nie powinniśmy gonić za czymś innym ani czuć się zadowolonymi, jeżeli nie mamy sposobności cierpieć dla prawdy. Chociaż czasy zmieniły się pod niektórymi względami to jednak wciąż jeszcze prawdą jest, że „wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą” (2 Tym. 3:12). Na niektórych doświadczenia te mogą przychodzić w domu, w rodzinie, na innych w zgromadzeniu, jeszcze inni cierpieć będą od świata – nie uniknie takich doświadczeń żaden, o ile będzie wiernym. Jeżeli więc ktoś nie ponosi trudności ani prześladowań, powinien odczuwać pewną obawę, co do swego stanu i powinien dobrze zbadać samego siebie, czy aby jest dosyć wiernym i czy wykorzystuje wszelkie przywileje i sposobności do służby tak jakby powinien. To nie znaczy, aby szukać prześladowań przez czynienie coś niemądrego lub niewłaściwego, albo, aby czynić to, co jest właściwe, ale że nigdy nie powinniśmy uchylać się-od obowiązków lub od właściwego postępowania z obawy przed następstwami. Strach jest największym wrogiem poświęconych. Powinno go się pokonać ufnością i wiarą w Boga.

PAWEŁ I SYLAS WSPÓLNIKAMI UCIERPIENIA

Opis podaje, że tylko sam Paweł zgromił złego ducha i tym sposobem wywołał owe zamieszanie. Możemy zauważyć, że Sylas mógł był zająć stanowisko przeciwne – mógłby publicznie zganić Pawła, a tym sposobem mógł był uniknąć aresztowania, bicia i więzienia. Albo też, będąc mniej wiernym, mógłby skarcić Pawła słowami: Czemu nie pilnowałeś swoich spraw i czemu nie pozostawiłeś tej młodej niewiasty w spokoju? (zob. wiersze 16-22 tegoż rozdziału). Przecież ona nie ganiła nas, ale raczej chwaliła. My nie powinniśmy zwracać na nią uwagi, ale iść swoją drogą i głosić Ewangelię. Ty Pawle zawsze wprowadzasz siebie i mnie w różne trudności i kłopoty. Ja lepiej zrobię, gdy odłączę się od ciebie i sam podejmę lepszą i owocniejszą turę misyjną. Niestety! Wielu jest takiego ducha, że gotowi by tak powiedzieć w podobnych okolicznościach. Jesteśmy jednak radzi, że nie takim był Sylas – był on raczej godnym towarzyszem zacnego Pawła. On rozumiał Pańskie błogosławieństwo nad Apostołem; widział, że Paweł był specjalnie używany przez Pana i że bez względu na to, jakie trudności na nich przychodziły, Pan był w stanie wyprowadzić to wszystko ku dobremu. To też Sylas miał przywilej uczestniczyć z Pawłem w przywilejach cierpienia, ubiczowania, śpiewania hymnów w więzieniu, w nawróceniu stróża więziennego, itd. Zapewne, iż ma to pewną wartość i sprowadza wielkie błogosławieństwo, gdy ktoś wierzy w Boga i poddaje się Boskiej opatrzności w cichości i pokorze, zamiast kierować się światową mądrością, przezornością i wyrachowaniem na swoją korzyść.

W liście do Żyd. 10:32, Apostoł mówi o niektórych, co „znosili wielki bój utrapienia” a także innych, którzy byli „uczestnikami” (towarzyszami) tych, z którymi się tak obchodzono, chociaż sami nie ponosili tak wielkich strat. Apostoł starał się wykazać, iż Bóg uznaje i nagradza wierność tak jednych jak i drugich. Starajmy się więc być wiernymi Bogu we wszystkim cokolwiek opatrzność Jego na nas dozwoli, abyśmy zasługiwali na Jego uznanie i nagrodę.

„NIECH PRZYJDĄ I WYPROWADZĄ NAS”

Zarządcy onego miasta zrozumieli widocznie, że nie mieli słusznego powodu do uwięzienia Pawła i Sylasa. Rozkaz ubiczowania i uwięzienia ich wydany był tylko dla uspokojenia społeczeństwa, coś jak i Piłat rozkazał ubiczować Chrystusa Pana, nie dla zadośćuczynienia sprawiedliwości, ale aby uśmierzyć zawziętość tłumu. Św. Paweł jednak nie na próżno był prawnikiem. Poprzedniego wieczoru on prawdopodobnie próbował powiedzieć rządcom, że tak on jak i Sylas byli Rzymianami i że mieli prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia ich sprawy, zanim podani byliby jakiejkolwiek karze, lecz zamieszanie było tak głośne, że ich protesty nie były słyszane. Obecnie jednak misjonarze ci zawiadomili magistrat, że byli oni rzymskimi obywatelami i że potraktowani zostali niesprawiedliwie, więc teraz powinno być uczynione coś takiego, co udowodniłoby ich niewinność. Takie coś zapobiegłoby rzucaniu jakichkolwiek dalszych urągań na wiernych we Filipii. Społeczeństwo nie mogłoby im mówić: „Nauczyciele -wasi byli sądzeni, ukarani i wypędzeni z miasta.” Z drugiej strony, warto też zauważyć ducha kompromisu. Paweł i Sylas nie uparli się i nie nastawali, że im wolno sprawować ich pracę misyjną, ani też nie domagali się legalnej protekcji dla siebie. Przeciwnie, oni doszli do przekonania, że w mieście tym dokonali tyle ile było w ich mocy i że obecnie Boska opatrzność kieruje ich gdzieś indziej. Oni zastosowali się do rady Chrystusa Pana: „Jeżeli prześladują was w jednym mieście, uciekajcie do drugiego.”

Tak więc, cała ta sprawa zakończona została pokojowym kompromisem; zarządcy miejscy zwolnieni zostali z jakichkolwiek dalszych trudności, a misjonarze ci zostali przeproszeni i honorowo zwolnieni; lecz dla spokoju, dobrowolnie zgodzili się opuścić miasto; chociaż, jako rzymscy obywatele, oni mieli zupełne prawo pozostać. Niektórzy z wiernych popełniają pomyłkę w tym, że nie dosyć obstają za przynależnymi im prawami, gdy zaś inni błądzą w przeciwnym kierunku, tj. w zbyt uporczywym domaganiu się swoich praw ziemskich. Tu, w owych warunkach Pawła i Sylasa i w ich zachowaniu się w tych okolicznościach, znajdujemy ilustrację właściwego postępowania według „ducha zdrowego rozsądku.” Oni obstawali za takimi prawami, które były rozumne i potrzebne dla dobra sprawy, lecz gotowi byli zrezygnować z innych praw, dla dobra pokoju; zgodnie z Pismem: „Szukaj pokoju i ścigaj go;” a także: „Ile z was jest ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie”.

Zanim rozstali się, Paweł i Sylas udali się jeszcze do Lidii, gdzie „ujrzawszy braci, pocieszyli ich.” Co takiego pocieszającego mówili, nie trudno jest sobie wyobrazić. Niezawodnie podzielili się z nimi tą radością, że mogli cierpieć dla Chrystusa i w jaki to sposób Bóg wyprowadził te różne trudności, cierpienia i uwięzienie ku dobremu, bo przez te doświadczenia, stróż owego więzienia i wszyscy jego domownicy, dodani byli do grona braci do „Pańskich klejnotów”.

Ktokolwiek czytał uważnie Nowy Testament, mógł zauważyć ducha braterstwa, jaki łączył wszystkich domowników w rychłym Kościele. A ktokolwiek poważnie i szczerze dochodzi do bliższej społeczności z tymi, którzy obecnie przyjmują i powodują się prawdą Słowa Bożego, zauważyć i przyznać musi, że podobny duch braterstwa przejawia się pomiędzy nimi i teraz.

====================

— 1 czerwca 1909 r. —