R4871-342 Jak rozpoznać samych siebie

Zmień język 

::R4871 : strona 342::

Jak rozpoznać samych siebie

Przyznając, że możemy nie być w stanie rozpoznać w jakim stosunku do Boskiego planu znajdują się inni ludzie, czy nie powinniśmy być zdolni do rozpoznania samych siebie? Jeśli tak, to jak to zrobić?

Powinniśmy być w stanie rozpoznać nasz stosunek do Bożej łaski. Jeżeli znamy różne kroki, jakie należy podjąć i zwroty, które trzeba uczynić, powinniśmy wiedzieć ile z tych warunków już uczyniliśmy i gdzie dokładnie się znajdujemy. Być może poniższe zestawienie kroków, które powinien podjąć sprawiedliwy człowiek, powołany przez Boga do współdziedzictwa z Jego Synem, nam pomoże:

(1) Pragnienie sprawiedliwości, prawdy i czystości wskazuje na pociąganie czynione przez Pana, odwołujące się do mniej zdegradowanych części naszej upadłej ludzkiej natury. Naszą pierwszą odpowiedzią na to pociąganie jest szukanie sprawiedliwości i pokory. Do takich Bóg mówi: „Przybliżcie się do Mnie, a Ja przybliżę się ku wam”. Po uczynieniu pierwszego kroku odwrócenia się od grzechu, mamy do podjęcia jeszcze wiele podobnych. Każdy krok będzie nas prowadził coraz bliżej do Boga i sprawiedliwości oraz pokazywał wyraźniej niż to było dotychczas, że w „ciele naszym nie mieszka doskonałość”, że nie możemy żyć według naszej własnej oceny i interpretacji Bożego prawa- potrzeba nam łaski i pomocy z góry. Wszystko to jest procesem usprawiedliwiania w tym znaczeniu, że prowadzi do harmonii z Bogiem i Jego sprawiedliwymi wymaganiami.

Dusza, która w ten sposób doszła do stanu, w którym woła do miłującego Boga, jednocześnie wyraźnie dostrzega potrzebę Zbawiciela i to, że Jezus jest tym Odkupicielem. Słyszy również poselstwo: „Nikt nie może przyjść do Ojca tylko przeze mnie” i odpowiada: Panie, z radością przystąpię, przez Ojca, do Ciebie.

(2) Odpowiedź Jezusa co do warunków uczniostwa wskazuje na następny krok wiodący do Boga, a który, będąc zaakceptowany, przynosi błogosławieństwo. Nasz Pan mówi: „Jeźli, kto chce iść za mną, niechajże samego siebie zaprze, a weźmie krzyż swój i naśladuje mię”. Mistrz nie ponagla w podjęciu decyzji. Pośpiech jest pozostawiony temu, kogo miłość do sprawiedliwości i pragnienie społeczności z Bogiem będą mierzone według szybkości przyjęcia warunków uczniostwa. Do niego i do wszystkich Mistrz mówi: Najpierw usiądź i oblicz koszty. Nie przykładaj ręki do pługa, żeby się potem wycofać. Możemy być jednak pewni, że ci, którym obliczanie kosztów zabiera kilka lat, rzadko kiedy zdobywają nagrodę. Właściwym sposobem postępowania jest rozważenie tych propozycji – oddanie całkowicie samego siebie, razem z ziemskimi nadziejami, celami, możliwościami i radościami w ręce Ojca jako żywą ofiarę, wiedząc, że przyjdą cierpienia, próby i doświadczenia w obecnym życiu, a jeśli będziemy wierni, czeka nas chwała, cześć i nieśmiertelność na niebiańskim poziomie. Dorosłej osobie o wiernym sercu nie powinno zająć dużo czasu zorientowanie się, że Pańska służba jest rzeczą wskazaną i że cena – nasze małe wszystko – jest niewielka. Gorliwy i wierny prędko powie: Panie, oddaje się Tobie. Jest to wszystko, co mogę uczynić.

Później następuje część Odkupiciela. Zgodnie z planem Ojca, staje się On teraz Orędownikiem dla wszystkich tych, którzy przystępują przez Niego do Boga. On oręduje w ich sprawie, jako ich przedstawiciel przed niebiańskim trybunałem, uznając ich samych oraz ich poświęcenie, dodatkowo uzupełniając ich braki przez przypisanie im zasługi Swojej ofiary, aby mogli się stać, przez Niego, sprawiedliwością Bożą. Widzimy więc, że w ten sposób Orędownik stawia nas przed Panem, przykrywa nasze słabości, a nasze ofiary są przyjmowane przez Ojca – aż do czasu, gdy ostatni członek zostanie przyjęty – aż do czasu, gdy drzwi wysokiego powołania zostaną zamknięte, a ostatnie z mądrych panien wejdą poza zasłonę.

Przyjęcie nas przez Ojca jest pokazane przez przysposobienie synowskie, spłodzenie nas z Ducha Świętego oraz rozpoczęcie pieczętowania nas – pozwolenie zrozumienia przez nas, jako nowych stworzeń, podobieństwa Boskiego, usposobienia i ducha. Wszyscy powinniśmy bardzo dobrze wiedzieć czy przeszliśmy bądź nie przeszliśmy tych dwóch kroków. Jeżeli nie, to rozpatrywanie tej sprawy w dalszym ciągu byłoby bezcelowe.

DOWODY UZNANIA NAS PRZEZ OJCA

(3) Spłodzenie z Ducha Świętego we wczesnym Kościele było ujawnione przez pewne cudowne dary. Jednak było to w pewnym szczególnym celu związanym z utwierdzeniem Kościoła. Apostoł Paweł wykazał, że te dary miały z czasem przeminąć (1 Kor. 13:8). Były one udzielane przez „wkładanie rąk apostolskich” (Dz. Ap. 8:18). Skutkiem tego, po śmierci apostołów nikt już tych darów nie mógł otrzymywać. Gdy zaś ci, którzy je otrzymali umarli, same dary również ustały – przeminęły. Jednak w zamian za nie pojawiły się owoce Ducha Świętego, jako świadectwa lub dowody przyjęcia przez Pana i wszczepienia ich w Pański winny krzew, jako latorośl. Pąki tych owoców są na początku małe. Potrzeba im dużo opieki Winiarza. On nas przycina – odcina wszelkie ziemskie rzeczy, do których mamy skłonność lgnięcia. Pozostawia nas bez ziemskiego wsparcia z wyjątkiem tego, który jest bezpośrednio połączony z korzeniem, z winnym krzewem. Będąc w ten sposób odciętymi od ziemskich ambicji, zgodnie z naszym poświęceniem aż na śmierć, Duch Pański coraz bardziej nas napełnia, rozwijając w nas owoce Ducha w miarę jak soki winnej macicy przenikają do latorośli. Takie przycinanie jest dowodem naszego członkostwa w winnym krzewie oraz uczestnictwa w cierpieniach Chrystusowych, ponieważ niebiański Winiarz obchodzi się w ten sposób ze wszystkimi prawdziwymi latoroślami prawdziwego krzewu winnego. Powinniśmy zauważyć w sobie owoce i łaski. Nasza energia ku Bogu, braciom i całej ludzkości, powinna się ujawniać na różne sposoby, proporcjonalnie do tego jaki mamy z nimi kontakt.

Wśród przejawów Bożej łaski znajduje się również nasza społeczność z Panem w modlitwie i przez Jego Słowo – zamiłowanie do Boskiego planu, rozkoszowanie się we wszystkim, co jest sprawiedliwe, dobre i zacne – pragnienie pomnażania tych wszystkich przymiotów w miarę naszych sposobności. Kolejnym dowodem naszej wierności byłoby poczytanie nas za godnych znoszenia urągań i prześladowań dla Chrystusa i prawdy oraz nasza akceptacja ich jako Boskiej opatrzności.

Jeszcze inną oznaką tego, że jesteśmy w harmonii z Panem jest wzrastanie naszej oceny wobec Jego Słowa, głębsze wnikanie w kosztowne nauki oraz coraz większa przyjemność w opowiadaniu tych nauk drugim – nie dla próżnej chwały i nie, aby ludzie o nas myśleli, ale dla Pańskiej chwały i dla dobra tych, którzy pragną poznać Jego wolę.

DOWODY COFANIA SIĘ

Niektórzy mogą zawieźć w osiągnięciu tej głębokości, wysokości, długości i szerokości błogosławieństwa i przywileju. Mogą się zadowalać odrobiną Boskiej łaski i prawdy, odrobiną społeczności z braćmi i stosunkowo większą społecznością ze światem. Tacy zaniedbują wypełniania swojego przymierza i zobowiązań gorliwej ofiary. Mogą być dobrymi, zacnymi i uprzejmymi. Mogą być również wierni Bogu do tego stopnia, że nie będą chcieć czynić niczego, co byłoby sprzeczne z Jego wolą. Jednak nie mają tej najwyższej wierności, mianowicie pragnienia, aby znać i czynić wolę Bożą. Są oni w niebezpieczeństwie okazania się niegodnymi bycia w klasie Oblubienicy i będą przeznaczeni do większego grona wiernych, ale mniej oddanych. Nawet, aby dostąpić czci i stanowiska będą musieli przejść przez próby, cierpienia i trudności, aż ich ciała zostaną zniszczone. Jednak nie otrzymają najwyższej nagrody, ponieważ zaniedbali biegu w wyścigu z odpowiednią gorliwością. Niektórzy mogą nawet osiągnąć wszystkie chwalebne przywileje poświęcenia, służby, znajomości itd., a następnie stać się zimnymi, niedbałymi, obciążonymi troską o ten żywot i w ten sposób będą przynosić mniej owoców oraz nie zostaną uznani za godnych członkostwa w klasie Oblubienicy. Niemniej jednak, jeśli są prawdziwie Pańskimi, Pan się nimi zajmie, aby ich karać i jeśli to możliwe, przygotować do klasy Wielkiej Kompanii, choćby nawet wymagało to dla nich wielkiego ucisku.

Stan nieodpowiedni do Maluczkiego Stadka oraz niebezpieczeństwo utracenia tego przywileju przejawia się w obecnym czasie w tym, że dana osoba odznacza się duchem światowym, duchem niedbalstwa, miłością do świata, zastojem w gorliwości wobec Boga, sprawiedliwości i wobec braci oraz zaniedbywaniem sposobności, aby opowiadać przymioty Tego, „który powołał nas z ciemności do dziwnej Swojej światłości” – zaniedbywaniem rozwijania się w coraz większym stopniu w owocach i łaskach ducha. Następuje wtedy utrata miłości i gorliwości wobec Boga i Jego sprawy oraz braci, a znajomość Boskiego planu zaczyna się zaciemniać. Skrajnością tego stanu jest „ciemność zewnętrzna” – zaćmienie wobec niebiańskich rzeczy Boskiego planu, podobne do zaćmienia, jakie pokrywa całą ludzkość – bez żadnego światła Boskiego Słowa i ducha.

Co do tych, którzy popełnili „grzech na śmierć”, to prawie nie warto o nich pisać, ponieważ wierzymy, że osoby, które osiągną taki beznadziejny stan, rzadko kiedy są zdolni zrozumieć swoje położenie. Tak długo, jak tylko dana osoba boi się wtórej śmierci i pragnie otrzymać życie wieczne oraz być w harmonii z Bogiem, jest nadzieja. Dwie klasy są opisane, jako „dwakroć zmarłe i wykorzenione”. Jedną z tych klas stanowią ci, którzy, jako nowe stworzenia, dostąpili świętych rzeczy Bożych, a później wrócili się do świata, do jego celów, przyjemności, pragnień, ambicji i grzechów. Tacy, w zupełności wypierający się przymierza ofiary, znajdują się w beznadziejnym stanie dotyczącym przyszłego życia. Możemy jednak powiedzieć, że na szczęście, nie zdają sobie sprawy ze swojego położenia, lecz raczej czują zadowolenie podobne do tego, które odczuwa umarły świat lub być może są w gorszym stanie niż świat, ponieważ są zjadliwie i gorzko nastawieni do członków Ciała Chrystusowego oraz przeciwni prawdzie, którą kiedyś oceniali, lecz z czasem porzucili. Inna klasa, która idzie na wtórą śmierć to ci, którzy są winni odwróceniu się od prawd doktrynalnych – zrzekają się Odkupiciela, tracą ocenę zasług Jego ofiary i sposobności, jakie ta ofiara zapewnia nam przez poświęcenie. 

Jesteśmy również pytani co do orzeczenia naszego Pana mówiącego, że mieli powstać fałszywi prorocy i fałszywi Mesjasze, czyniący na tyle wielkie znaki i cuda, aby, jeśli to możliwe, zwieść nawet i wybranych. Byliśmy pytani czy tymi wybranymi są tylko członkowie „Maluczkiego Stadka” czy również członkowie „Wielkiej Kompanii”. Odpowiadamy, że tych wybranych najwyraźniej stanowią wierni. Wszyscy spłodzeni z Ducha zaliczeni są do wybranych, ponieważ jak długo są wiernymi, tak długo są też wybranymi. Zdaje się, że te słowa naszego Pana nie odnoszą się do czegoś szczególnego w naszych czasach, lecz raczej do czegoś, co wypełniało się przez wieki, tak samo jak wojny i zamieszania, które trwały przez lata. Jeden cały rozdział w czwartym tomie „Wykładów Pisma Świętego” poświęcony jest na badanie tego wielkiego proroctwa i zalecamy naszym czytelnikom ponowne zbadanie tego rozdziału. Fałszywi nauczyciele i Mesjasze, którzy zwodzą wielu są, jak wierzymy, w obecnych czasach przedstawieni w niektórych wielkich i dobrze prosperujących denominacjach, które zwodzą siebie oraz miliony innych osób, że są prawdziwym kościołem, prawdziwym Mesjaszem i prawdziwą winnicą sadzoną przez naszego niebiańskiego Ojca. Przeciwnie, latorośle prawdziwego winnego krzewu mogą znajdować się w tych różnych denominacjach, lecz te ziemskie instytucje należą do tego, co Pismo Święte nazywa „winnicą ziemi”, której grona będą zebrane i wrzucone w prasę gniewu Bożego (Obj. 14:19). Święci Pańscy, przez cały wiek Ewangelii, byli w mniejszej lub większej styczności z tymi wielkimi systemami, systemami antychrysta, systemami zwiedzionymi i zwodzącymi. Jednak „wybranym”, świętym jako członkom prawdziwego Ciała Chrystusa nie będzie dozwolone, aby błędnie uważać te systemy za prawdziwy Kościół. Pan uchroni ich, aby nie zostali usidleni.

====================

— 1 września 1911 —