R5172-35 Cena uczniostwa

Zmień język 

::R5172 : strona 35::

Cena uczniostwa

„Gdy nas hańbią dobrorzeczemy, gdy nas prześladują znosimy” – 1 Kor. 4:12

Ponieważ Bóg jest miłością, najwyższym ideałem doskonałości, jaki dał On ludziom jest zasada miłości. Trudno wyobrazić sobie zasadę wyższą lub trudniejszą do osiągnięcia od tej. Miłość jest tą szczególną cechą, bez której nikt nie osiągnie nagrody Bożego wysokiego powołania w Chrystusie. To znamię doskonałości cechowało Naszego Pana. Uszczęśliwiało go czynienie woli Ojca, bez zastrzeżeń, aż do oddania Swego życia za tych, którzy przez grzech Adamowy znaleźli się pod wyrokiem śmierci.

Nasz Pan nie potrzebował osiągać poziomu doskonałej miłości; On zawsze był doskonały – „święty, niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników” (Żyd. 7:26). Jego naśladowcy są zaś z natury niedoskonali i grzeszni, lecz mają możliwość obmycia krwią Baranka Bożego z tych nieczystości i win. Cecha doskonałej miłości osiągana jest stopniowo. Na początku osiągają doskonałość intencji serc, następnie przechodzą przez doświadczenia, które krystalizują ich charaktery w sprawiedliwości. We wszystkich doświadczeniach i trudnościach są oni zobowiązani postępować tak, jak gdyby byli fizycznie doskonali, zawsze czyniąc wolę Bożą.

Widząc zaletę miłości w Naszym Panu Jezusie, bardzo go oceniamy, mimo że wiele brakuje nam do wzoru wystawionego przez Boga. Niemniej jednak, naszym największym pragnieniem jest osiągnięcie doskonałej miłości względem wszystkiego, co jest w harmonii z wolą Bożą. Gdy osiągniemy doskonałość naszych intencji, wówczas nie jesteśmy już próbowani pod kątem wypracowania miary tej cechy, lecz postępowania zgodnie z nią, dopóki nasz charakter nie zostanie skrystalizowany. Jak powiedział Apostoł: „Abyście mogli wszystko wykonawszy ostać się” (Efez. 6:13). Nie możemy uczynić postępu ponad doskonałą miłość; ponieważ żaden z nas nie może zrobić więcej niż usilnie pragnąć, aby wola Boża wykonała się w nim. Nikt nie może uczynić nic ponadto, bez względu na to czy będzie żył jeszcze lat pięć czy pięćdziesiąt. Doskonała miłość jest metą, do której należy biec, osiągniecie wyższego poziomu nie jest możliwe.

Na tego, który zbliża się do osiągnięcia pełni miłości przychodzą coraz silniejsze próby. Przechodzimy doświadczenia, pobudzające nas do gniewu, zazdrości, złości i sporów. Jeżeli te próby okażą sią dla nas za silne, i utracimy stan doskonałej miłości, utracimy wówczas nagrodę, o którą się ubiegamy (Filip. 3:14). Niektórzy z tych, którzy w taki sposób odpadną, mają szansę na członkostwo w Wielkiej Kompanii; lecz ci, którzy utracą całą miłość pójdą na wtórą śmierć. W obydwóch przypadkach osoby takie oddalają się od mety doskonałej miłości, jedynego standardu, dla tych, którzy pragną znaleźć się w Królestwie i uczestniczyć w tych cudownych rzeczach, które Bóg przygotował dla tych, co Go miłują ponad wszystko.

WSPANIAŁOMYŚLNOŚĆ I ŻYCZLIWOŚĆ CHARAKTERYSTYKĄ LUDU BOŻEGO

Pan Jezus w Swych naśladowcach pragnie widzieć szczere chęci pokonywania słabości i skłonności upadłej ludzkiej natury oraz naśladowania Go. Powiedziano o Nim, że „Chrystus cierpiał za was, zostawiwszy wam przykład, abyście naśladowali stóp Jego – któremu gdy złorzeczono, nie odzłorzeczył; gdy cierpiał nie groził” (1 Piotra 2:21-23). Otrzymywać złorzeczenia oznacza być przedstawianym w złym świetle, oczernianym lub hańbionym. Naturalną skłonnością człowieka jest, by dawać odpór niesprawiedliwości, oddawać złem za zło, odpłacać drugiemu tym samym, czym jest się obdarzanym i to z nawiązką o ile to możliwe. Taka jest ludzka natura; gdyż znajdujemy się w stanie upadku, a nasze umysły są wytrącone z równowagi.

Nauka naszego Pana stoi w wyraźnym przeciwieństwie do ducha złośliwości. Bez względu na to jak wiele złorzeczeń otrzymujemy od innych, nie mamy odpłacać im tym samym; bez względu na to jak bardzo nas prześladują; nie wolno nam odwzajemniać się prześladowaniem. Takie jest prawo Nowego Stworzenia. Zamiast odpowiadać złorzeczeniem, powinniśmy błogosławić. Nie oznacza to, że gdy ktoś złorzeczy nam w oczy, powinniśmy mówić: „Niech Bóg ci błogosławi”; lecz gdyby ta osoba znajdowała się w trudnościach i potrzebowała pomocy, powinniśmy zapomnieć wszelkie krzywdy jakie nam wyrządziła i spieszyć w niesieniu pomocy, w równym stopniu jak każdej innej osobie .

Takim duchem wspaniałomyślności i życzliwości powinien odznaczać się lud Boży. Powinniśmy błogosławić tym, którzy nam złorzeczą i prześladują nas, czyli mamy czynić im dobrze na ile to możliwe, właściwie wyjaśniać im sytuację, którą oni widocznie źle zrozumieli. Powinniśmy błogosławić im, przez dopomaganie w miarę możliwości w przechodzeniu z ciemności ku światłości.

Nasza wiara znacznie się wzmacnia, gdy obserwujemy drogę naszego Pana i spostrzegamy podobieństwo, jakie zachodzi pomiędzy Jego doświadczeniami a naszymi. Tak On jak i Jego Apostołowie byli prześladowani przez Żydów. Cały naród żydowski mienił się być ludem Bożym; a Pan Jezus uznawał ich za Swych własnych, jak napisano (Jana 1:11). Gdy jednak „przyszedł do Swej własności”, ale swoi Go nie przyjęli, lecz prześladowali, a nawet ukrzyżowali. Później podobne prześladowania spotykały Jego naśladowców.

Widocznie dom wiary posiadał monopol na prześladowania. Przez cały Wiek Ewangelii ci, którzy mienili się być ludem Bożym, prześladowali innych. Zarówno Katolicy jak i Protestanci prześladowali jedni drugich oraz Żydów, wybrany lud Boży. Większość tych prześladowań dokonywali ludzie mieniący się być ludem Bożym i wielu mniemało, że są nimi w rzeczywistości.

W obecnych czasach prześladowania są tego samego rodzaju. Pochodzą one przeważnie od tych, którzy mienią się być ludem Bożym. Zgodnie z tym Pismo Św. mówi: „Bracia wasi nienawidzący was, a wyganiający was dla imienia Mego mówią: Niech się okaże sława Pańska. Okaże się zaiste ku pociesze waszej, ale oni pohańbieni będą” (Iz. 66:5). Oświadczenie to stosuje się także do naszych krewnych niesympatyzujących z prawdą i może oznaczać, że jakiekolwiek prześladowanie przychodzące z ich strony pochodzi właśnie od tych, którzy mienią się być Chrześcijanami lepszymi od nas. Z zasady ich sprzeciwianie się nie jest z przyczyn osobistych, ale ma źródło w pewnych doktrynach których oni nie mogą widzieć w takim samym świetle, w jakim widzą ci, którzy są prześladowani.

Lud Boży powinien patrzeć na swoich prześladowców z głębokim współczuciem. Znane jest wiele przykładów, że prześladowcy byli przekonani, iż wypełniali wolę Bożą. Ci, którzy prześladowali Pana Jezusa byli do pewnego stopnia nieświadomi kim On był. Św. Piotr powiedział: „Ale teraz bracia, ja wiem żeście to z niewiadomości uczynili, jako i książęta wasi” (Dz. Ap. 3:17). A Św. Paweł mówi: „Bo gdyby byli poznali, nigdyby byli Pana chwały nie ukrzyżowali” (1 Kor. 2:8). Gdy Saul z Tarsu prześladował Św. Szczepana i innych w pierwotnym Kościele, prawdziwie mniemał, że wykonywał służbę Bożą, jak to sam później oświadczył – Dz. Ap. 26:9-11.

WIERNOŚĆ PRAWDZIE POWODEM PRZEŚLADOWAŃ

Przez cały Wiek Ewangelii ci, którzy byli wierni prawdzie i Bogu, byli „wyłączeni z bóżnic”. Nauki ludzkie były barierą odgradzająca tych, którzy rozumieli Słowo Boże. Był czas, w którym wielu było ekskomunikowanych jako heretycy z powodu życia zgodnie z sumieniem. Jednym z nich był Michał Serwet, gorliwy chrześcijanin, który za sprawą Jana Kalwina poniósł okrutną śmierć na stosie. Ten zbrodniczy postępek dosłownie wypełnił się zgodnie z zapowiedzią Pisma Świętego, mówiącego: „Wyłączać was będą z bóżnic; owszem przyjdzie godzina, że wszelki, który was zabije będzie mniemał, że Bogu przysługę czyni” – Jana 16:2.

Mający władzę w „bóżnicach” nie zawsze byli złymi ludźmi; lecz błądzili, jak czynił to Saul z Tarsu, gdy wrzucał do więzień mężczyzn i kobiety (Dz. Ap. 8:3). Podobne warunki mają miejsce i dziś. Ciemność nienawidzi światłości. Gdy ktoś zostanie oświecony Słowem Bożym, łatwo może usłyszeć: „Jeśli chcesz być z nami, to nie wolno ci mówić o tych rzeczach”. W ten sposób będący wiernymi Bogu, bywają wyłączani ze społeczności.

Obecny czas ma jednak pewną specyfikę, której nie było wcześniej. Boski plan jest tak wspaniały, że dzięki jego światłości możemy dostrzegać iż inni pozostają w ciemności. Głos Boży, głos sumienia i oświecenia wzywa lud Boży do opuszczenia Babilonu, który przewrotnie przedstawia Boski charakter, Plan i Słowo. Zamiast mścić się nad nieprzyjaciółmi powinniśmy raczej mieć dla nich współczucie. Powinniśmy uświadomić sobie, że sytuacja jest bardzo podobna jak sytuacja Żydów, za czasów Pana Jezusa, którzy gdyby rozumieli swoje postępowanie, byliby z jego powodu bardzo zawstydzeni.

Prześladowania naszych czasów różnią się od tych, jakie miały miejsce w innych okresach historii. Wielu naśladowców Jezusa jest wyszydzanych i oczernianych z powodu ich wierności Słowu Bożemu. Ostrzega nas ono, że o wszystkich, którzy będą wiernymi naśladowcami Chrystusa, ludzie będą źle mówić, podobnie jak mówili źle o Nim. Zważając na Jego słowa, nie powinniśmy się dziwić, że fałszywe zarzuty i osądy są czynione wobec Jego naśladowców, proporcjonalnie do posiadanych przywilejów służby.

Zapowiedz Jezusa, że ludzie będą „mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie” (Mat. 5:11), nie oznacza, że będą mówić: „czynimy wam to z powodu Chrystusa, za to że jesteście Jego naśladowcami”. Nigdy nie słyszeliśmy, żeby ktokolwiek był prześladowany w taki sposób; również nie takie prześladowanie miał na myśli Jezus, gdy wypowiadał te słowa. Jego myślą było z pewnością, że Jego naśladowcy jako ludzie uczciwi, łagodni, prawdomówni, uczciwi, czyści i posiadający ducha zdrowego rozsądku, byliby wysoko cenieni pomiędzy ludźmi nominalnie religijnymi, gdyby na przeszkodzie nie stała ich lojalność Słowu Bożemu. Z powodu wykazywania popularnych błędów i ich wierności prawdzie, oni są znienawidzeni szczególnie przez osoby wpływowe wśród kleru.

ZŁOTA REGUŁA PRÓBĄ CHRZEŚCIJAN

Taki stan rzeczy jest próbą odnośnie Złotej Reguły dla zwolenników nominalnego chrześcijaństwa; gdy mówią oni źle o innych, będąc powodowani nienawiścią, złością lub zazdrością, wówczas gwałcą Złotą Regułę miłości, tym samym potępiając siebie samych; gdyż dobrze wiedzą, że nie chcieliby żeby drudzy mówili źle o nich, już to z powodu uprzedzenia czy z nienawiści.

Jest to także próbą dla ludzi poświęconych Bogu, dowodzącą czy są oni gotowi znosić dobrowolnie prześladowania i przeciwności, jako część ceny bycia uznanymi za uczniów Chrystusa. Jeżeli pod naciskiem tych prześladowań odpowiadają oni złorzeczeniem, grożą lub oczerniają innych, wówczas pokazują, że w ogóle nie nadają się do królestwa Chrystusowego. Jeżeli zaś przyjmują te doświadczenia z cierpliwością i wytrwałością, to wyrabiają sobie charakter coraz bliższy Chrystusowemu, tym samym okazując się bardziej godnymi działu z Chrystusem w Jego przyszłej chwale.

Oświadczenie Pana Jezusa: „wy jesteście solą ziemi”, może być trafnie zastosowane do tych Jego naśladowców, którzy słuchają Jego nauk i wyrabiają w sobie charakter podobny do Jego charakteru. Jak sól chroni od zepsucia, tak wpływ tych wiernych stanowi ochronę od zepsucia moralnego. Za czasu pierwszego przyjścia Chrystusa na ziemię, świat zmierzał w stronę degradacji i moralnego zepsucia, od czego został wstrzymany ożywczym wpływem, jaki wywierali pierwsi wierni naśladowcy Chrystusa. Wpływ ten nadal oddziałuje w nominalnym Chrześcijaństwie.

Nawet dziś, pomimo że prawdziwie poświęconych wyznawców wielkiego Odkupiciela jest bardzo mało, jednak zbawienny wpływ wynikający z nauk Zbawiciela jest obficie wylewany na świat. Niewątpliwie, bez tego wpływu zepsucie i całkowity upadek moralności nastąpiłby już dawno. Pomimo obecności tej „soli” możemy zauważyć jak demoralizujące i niszczycielskie wpływy okazują swoją działalność; a im szerszy obserwujemy horyzont, im ogólniejszą dysponujemy informacją, tym bardziej poznajemy prawdziwość powyższego oświadczenia. Gdy ostatni członek ciała Chrystusowego przejdzie poza zasłonę, wówczas „sól” zniknie. Należy się spodziewać, że wtedy zepsucie ogarnie świat bardzo szybko, czego wynikiem będzie czas wielkiego ucisku, jakiego nie było odkąd istnieją narody – Mat. 24:21; Dan. 12:1.

Pismo Święte pokazuje, że naśladowcy Chrystusa nalezą w pełni do Niego w takim stopniu, że we wszystkich utrapieniach, jakie ich dotykają, On również jest utrapiony (Iz. 63:9). Gdy Saul z Tarsu jechał do Damaszku by prześladować pierwotny Kościół, Pan Jezus przemówił do niego w następujących słowach: „Saulu! Saulu! przeczże Mię prześladujesz”. Saul na to odpowiedział: „Ktoś jest Panie? A Pan rzekł: Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz” (Dz. Ap. 9:4,5). Saul nie prześladował uwielbionego Zbawiciela w sposób bezpośredni, lecz prześladował Jego naśladowców – nie nowe stworzenia lecz istoty ziemskie. A ponieważ Pan Jezus uznaje Swoich naśladowców za Swoje ciało, zatem o Kościele jest powiedziane, że „dopełnia ostatek ucisków Chrystusowych” – Kol. 1:24.

Przez cały Wiek Ewangelii, świat nie zdawał sobie sprawy z tego, że prześladując Kościół Chrystusowy prześladował tych, których Bóg wybrał, aby byli współuczestnikami z naszym Panem Jezusem Chrystusem (Rzym. 8:17). Gdy oczy ludzkości zostaną otworzone, wówczas spostrzegą oni co uczynili i będą się wstydzić swego postępowania. Gdy Saul z Tarsu zobaczył, że walczył przeciwko Bogu, jego dotychczasowe postępowanie uległo całkowitej zmianie.

POZAFIGURALNE PALENIE POZA OBOZEM

Jak nasz Pan Jezus cierpiał w ciele, tak też cierpieć mają ci, którzy są członkami Kościoła, będącego Jego ciałem (Efez. 1:22,23). Św. Piotr każe się tego spodziewać, gdy mówi: „ponieważ tedy Chrystus ucierpiał za nas w ciele i wy też tąż myślą bądźcie uzbrojeni” (1 Piotra 4:1). Ciało, a nie nowe stworzenie jest skazane na cierpienie. Gdy cierpimy w ciele, wówczas rozwijamy się duchowo.

W Psalmie 44:23 czytamy: „Aleć nas dla Ciebie zabijają na każdy dzień; poczytają nas jako owce na rzeź zgotowane”. Św. Paweł pokazuje, że te słowa były proroctwem odnoszącym się do wszystkich członków ciała Chrystusowego, którego Głową jest Jezus (Rzym. 8:36). Dniem, o którym mówi Psalmista jest Wiek Ewangelii (2 Kor. 6:2), pozafiguralny dzień pojednania. Podobnie jak w literalnym dniu pojednania, literalnie składano ofiary, tak przez cały Wiek Ewangelii były sprawowane symboliczne „lepsze ofiary” (Żyd. 9:23; 13:11-13). Te „lepsze ofiary” rozpoczęły się wraz z naszym Panem Jezusem i ich składanie ma miejsce w dalszym ciągu jako ofiara Jego ciała, którą jest Kościół.

To symboliczne ofiarowanie rozpoczęło się wówczas, gdy Pan Jezus okazał swoje poświęcenie, czyli ofiarował Swe życie Bogu, aby mogło być wykorzystane zgodnie z wolą Ojca i kierownictwem Opatrzności. Kościół postępuje Jego śladem. Nasze poświęcenie oznacza śmierć dla spraw świata – dla ziemskich nadziei, dążeń i ambicji. W przypadku naszego Pana widzimy, że Jego ofiarnicza śmierć nie oznaczała tylko ofiarowania Jego sił fizycznych celem uzdrawiania, nauczania itp., lecz obejmowała również cierpienia, jakie musiał On ponosić ze strony Swoich przeciwników. Nawet od Swoich własnych krewnych Jezus doświadczał odosobnienia. Z tego punktu widzenia umierał On codziennie.

W miarę jak będziemy okazywać wierność naszemu Niebieskiemu Ojcu i warunkom naszego poświęcenia będziemy otrzymywali podobne doświadczenia. Wierność przymierzu ofiary sprowadzi na nas przeciwności ze strony świata, ciała i diabła. W szczególności będziemy prześladowani przez Chrześcijan, którzy nie są wystarczająco rozwinięci, aby mogli odpowiednio rozumieć sprawy duchowe.

Św. Paweł powiedział sam o sobie, że umierał „na każdy dzień” (1 Kor. 15:31). Wyrażenie to może być także zastosowane do wszystkich, którzy ofiarują swe życie w służbie Bożej. Czasami ma to miejsce z powodu wynakładania fizycznej siły; również z powodu ran zadawanych nam językami innych. Takie doświadczenia w figurze były pokazane przez palenie mięsa ofiar poza obozem, w miejscu, które przedstawia stan odrzucenia.

Wierni słudzy Boży będą uznani przez świat za wyrzutków, jak przepowiedział to sam Pan Jezus (Mat. 24:9; Jana 16:1-3). Ich zupełne poświęcenie się woli Bożej nie zostanie ocenione przez świat, gdyż świat postrzega je jako głupstwo. Nasz Pan wyraził naganę w związku z takim postępowaniem mówiąc: „Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie idzie na światłość, aby nie były zganione uczynki jego” – Jana 3:20

Być wiernym aż do śmierci jest częścią przymierza ofiary. W niektórych wypadkach śmierć może nastąpić wcześniej, w innych później. Św. Szczepan pozostał wierny do śmierci, a jego śmierć nastąpiła na początku jego Chrześcijańskiego życia. Św. Piotr także był wierny, lecz śmierć jego nadeszła po znacznie dłuższym czasie. Obietnicą dla zwycięzców jest: „Bądź wierny aż do śmierci a dam ci koronę żywota” (Obj. 2:10). „Jeźli cierpimy, z Nim też królować będziemy” – 2 Tym. 2:12.

====================

— 1 lutego 1913 r. —