R5585-358 Szczególne pokusy Nowego Stworzenia

Zmień język 

::R5585 : strona 358::

SZCZEGÓLNE POKUSY NOWEGO STWORZENIA

„Nie mamy bowiem najwyższego kapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz kuszonego we wszystkim podobnie jak my, ale bez grzechu. Przystąpmy więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej chwili” – Żyd. 4:15,16 (UBG).

ŚW. PAWEŁ mówił o antytypicznym Kapłaństwie i tłumaczył, że Aaron był jedynie typicznym kapłanem, że kapłaństwo lewickie nigdy rzeczywiście nie gładziło grzechu. Było potrzebne lepsze, wyższe Kapłaństwo, które reprezentował Melchizedek, dlatego Bóg oświadczył, że Jezus stanie się „kapłanem na wieki według porządku Melchizedeka”. Jezus jest Niebiańskim Najwyższym Kapłanem, a nie ziemskim arcykapłanem. Można by zatem uznać, że skoro nasz Pan nie jest ziemskim kapłanem, to nie będzie wiedział, jak z nami współczuć. Jednak Apostoł zapewnia nas, że nasz wielki Najwyższy Kapłan może w pełni współczuć z nami, ponieważ „podobnie jak my doświadczył On wszystkiego”.

Nie powinniśmy odnieść wrażenia, że Apostoł miał na myśli, iż nasz Pan był kuszony w taki sposób, jak świat. On nie miał pokus typowych dla pijaka itp. Jego umysł nie był niezrównoważony. Był kuszony „podobnie jak my” – Kościół. I, jak nasz Mistrz, my, jako Nowe Stworzenia, nie jesteśmy kuszeni tak, jak świat. Świat ma swoje pokusy. My nie jesteśmy ze świata. Jesteśmy próbowani jako spłodzone z ducha dzieci Boga. Próbowana jest nasza lojalność wobec Niego, nasza wiara i posłuszeństwo. Oczywiście, będąc jeszcze w ciele, jako członkowie upadłego rodu jesteśmy narażeni na pokusy, wynikające z naszych naturalnych skłonności, lecz to nie są nasze pokusy jako Nowych Stworzeń.

ŚWIAT NIE POTRAFI NAS ZROZUMIEĆ

Świat nic nie wie o naszych szczególnych próbach jako Nowych Stworzeń. Rozpoznaje jedynie doświadczenia i słabości powszechne wśród ludzi. Jednak my, usprawiedliwieni w oczach Boga i powołani do Jego służby, pragniemy osiągać nasze nowe cele. Już nie należymy do świata. Świat, ciało i Diabeł próbują nas od tego odwieść, sprowadzić na stare ścieżki, kusząc nas, abyśmy zapomnieli o naszym przymierzu szczególnego związku z Panem i o tym, co zgodziliśmy się czynić i kim się stać. Jesteśmy szczególnie kuszeni i doświadczani pod tym względem, dlatego zawsze musimy być czujni. Wiemy, że Jezus, nasza wspaniała Głowa, był wystawiony na podobne próby.

Gdy Jezus powiedział swoim uczniom, że idzie do Jerozolimy, że zostanie wydany w ręce arcykapłanów i uczonych w Piśmie, którzy skażą Go na śmierć i wydadzą poganom, aby z Niego szydzili, biczowali Go i ukrzyżowali, Św. Piotr odparł: Mistrzu, nie mów tak – to zniechęca. I po co mówić te dziwne rzeczy o jedzeniu Twojego ciała i piciu Twojej krwi? Panie, nie mów tego! Nie daj Boże, aby to miało cię spotkać!

Zatem nawet Dwunastu wybranych przez Mistrza nie potrafiło Go zrozumieć. Jezus odpowiedział (choć nie tak dosadnie, jak powszechnie podają tłumaczenia Biblii): „zejdź mi z drogi, przeciwniku” – stajesz się moim przeciwnikiem. Chcesz zniszczyć dzieło, które wykonuję. Zamiast pomagać, przeszkadzasz mi, ponieważ myślisz nie tak jak Bóg, lecz jak ludzie – Mat. 16:21-23.

Podobnie jest z wieloma, którzy starają się okazać nam życzliwość, uznając, że działają w naszym najlepszym interesie. Mówią, że jesteśmy niemądrzy, skoro tyle myślimy o religii. Ich intencje są dobre. Nie rozumieją, że musimy się zajmować sprawami naszego Ojca. Jest to rodzaj pokusy, którą przechodzimy jako chrześcijanie, jako naśladowcy Mistrza. Szczególne pokusy dzieci Pańskich nie są pokusami do popełniania rażących niemoralności; i pokusy Jezusa nie były tego rodzaju. On jednak był kuszony do tego, aby zataić Prawdę, a głosić to, co byłoby bardziej przyswajalne.

Niektórzy z naszych przyjaciół z nominalnych kościołów mogliby powiedzieć: Dlaczego nie zajmujecie się pracą wobec najuboższych albo społecznymi reformami? Ciągle mówicie o Królestwie! O Królestwie! Jako ambasadorzy Boga jesteśmy tu właśnie po to, by mówić ludziom o Królestwie, o wspaniałych rzeczach, które Bóg przygotował dla swoich świętych, a także o Jego planach wobec świata. Wiemy, że ludzkie metody „pracy w slumsach” nie zbawią świata,

::R5585 : strona 359::

lecz dokona tego Królestwo. Jesteśmy kuszeni, aby robić coś, czemu inni by przyklasnęli, zamiast robienia i mówienia tego, co zaleca Słowo Boże, co jednak przynosi potępienie ze strony świata i nominalnych chrześcijan. Redaktor ma przyjaciół, którzy mówią: Gdybyś nie mówił tak, jak mówisz i nie pisał tak, jak piszesz, więcej ludzi by cię słuchało. Mógłbyś stać się bardzo popularny, gdybyś mówił trochę inaczej. W twoich kazaniach jest za dużo religii. Odpowiadamy: Tak, lecz mówimy i piszemy, aby nauczać ludzi o Słowie, charakterze i planie Boga oraz o Jego obecnym powołaniu do Kościoła.

CHARAKTER POKUS MISTRZA

Mistrzowi zapewne nasunęła się myśl: Wybierz teraz łatwiejszą drogę. Ta, która wydaje się wyznaczona, jest najtrudniejszą z możliwych. Zwróć się do Boga i powiedz Mu, że Tobie, który byłeś lojalny przez wszystkie minione wieki, takie traktowanie nie wydaje się sprawiedliwe, że to nader dziwny sposób obchodzenia się z wiernym Synem, nie ma też do tego żadnego dobrego powodu i niczego się w ten sposób nie uzyska. Zapytaj Boga, czy nie może czegoś zmienić. Zapytaj Go, czy nie ma przesady w takim postępowaniu.

Podobnie i my, Jego naśladowcy, możemy niekiedy mieć podobne sugestie. Jednak narzekanie i duch buntu byłyby dowodem, że w sercu jesteśmy źle nastawieni, że albo nigdy rzeczywiście nie poddaliśmy naszej woli Panu, albo się z tego wycofaliśmy i zabrakło nam do Niego zaufania. Dziecko Boże musi natychmiast stawić opór każdej takiej pokusie.

Gdy Św. Piotr próbował bronić naszego drogiego Mistrza przed żołdakami i sługami świątyni, którzy przyszli Go aresztować, Jezus, wiedząc, czym się to skończy, powiedział: „Czy nie mam pić kielicha, który dał mi Ojciec?”. Ani przez chwilę nie pomyślał o poddaniu się pokusie użycia swojej potężnej mocy, aby przeszkodzić wrogom w Jego pojmaniu. Pokazał im, że ma taką moc, ponieważ wszyscy się cofnęli i upadli na ziemię. W ten sposób dowiódł, że gdyby zdecydował się użyć swojej nadprzyrodzonej mocy, byłby od nich o wiele silniejszy, a poddał się nie dlatego, że musiał, lecz dlatego, że rzeczywiście dobrowolnie poddał się śmierci. Czynem wyraził to, co oświadczył wcześniej: „[…] Nikt nie odbiera mi życia. Oddaję je z własnej woli […]” (Jana 10:17,18, Przekład Literacki). Stanowczo odmówił poddania się jakimkolwiek sugestiom swego ciała, aby uciec przed cierpieniem lub je zmniejszyć. „Doświadczył […] na sobie wszystkiego, jak my, prócz grzechu”.

Niekiedy możemy osłabnąć, czując, że nie sprostamy wyzwaniu – i rzeczywiście upadamy. Nie dorównujemy naszemu wspaniałemu wzorowi. Chrystus był bez grzechu, a nasze ciało jest pełne grzechu, mamy słabości, których On nie miał. Jednak jeśli mamy iść Jego śladami, musimy zwyciężać i zwycięsko dotrwać do końca. Nie mówmy: Nie potrafię żyć jak Jezus, nawet gdybym się bardzo starał, a zatem jaki jest sens wystawiać tak doskonały wzór? Jednak jest w tym sens i powinniśmy szczerze dążyć, aby się znaleźć jak najbliżej tego wzoru. Mając zawsze przed oczami ten wspaniały Ideał, będziemy bliżej doskonałości niż gdyby ten standard nie był ustanowiony tak wysoko. Jeśli spodziewamy się zdobyć nagrodę, o którą walczymy w tym wyścigu, naszym celem nie może być nic innego niż dorównanie temu doskonałemu wzorowi.

Gdyby Jezus zgrzeszył i upadł w jakikolwiek sposób, oznaczałoby to całkowitą klęskę. Nigdy by nie zmartwychwstał. Jest to przedstawione w typie żydowskiego arcykapłana, gdy przechodził pod Zasłoną z krwią. Arcykapłan, który by nie przestrzegał wszystkich przepisów Zakonu podczas składania ofiar, umarłby pod Zasłoną. Tego właśnie obawiał się Jezus w Getsemani, gdy „[…] zanosił z głośnym wołaniem i ze łzami modlitwy i usilne prośby do tego, który mógł go wybawić od [greckie ek] śmierci […]” – nie po to, aby Go ocalić przed śmiercią, ale aby Go wybawić ze śmierci poprzez zmartwychwstanie. Napisano, że został wysłuchany i wzmocniony, pocieszony (Łuk. 22:39-45; Żyd. 5:7, UBG). Gdy tylko otrzymał od Ojca zapewnienie, że nie uchybił żadnym wymaganiom i że nie dotknie Go wieczna śmierć, był gotów znieść wszystkie inne doświadczenia, jakie miały nastąpić.

NASZ WSPÓŁCZUJĄCY NAJWYŻSZY KAPŁAN

Z tego, że nasz Najwyższy Kapłan był kuszony i cierpiał, możemy wywnioskować, że nie jest nieczuły i obojętny. Przeciwnie, jest pełen współczucia, ponieważ przeżywał najsroższe doświadczenia (Żyd. 2:18; Żyd. 5:8). Jeśli zatem mamy pokusy, co powinniśmy zrobić? Powinniśmy przyjść do naszego wielkiego Najwyższego Kapłana. Gdy się zbliżamy do Tronu Niebiańskiej Łaski, możemy to zrobić z ufnością (lub we właściwszym tłumaczeniu, z odwagą, nie wątpiąc), wiedząc, że Ten, z którym się tam spotkamy, potrafi z nami współczuć w każdym smutku i potrzebie, a także w każdej pokusie.

Jeśli nie zgrzeszyliśmy rozmyślnie, jeśli nasze grzechy wynikały z niedoskonałości ciała, były wynikiem pokusy, której w tamtym momencie nie byliśmy w stanie przezwyciężyć poprzez odpowiednią kontrolę naszego ciała, możemy się zbliżyć z odwagą, wiedząc, że Pan rozumie wszystkie słabości naszej upadłej ludzkiej natury – pamięta, że jesteśmy tylko prochem (Ps. 103:13,14). Św. Paweł mówi, że nie możemy właściwie osądzać nawet sami siebie w odniesieniu do naszych słabości.

::R5586 : strona 359::

Napisał (1 Kor. 4:3,4, UBG): „Mnie jednak najmniej zależy na tym, czy będę przez was sądzony, czy przez sąd ludzki. Nawet sam siebie nie sądzę […], lecz tym, który mnie sądzi, jest Pan”. On wie, jak uczynić to, co słuszne. Nie wahajmy się zatem udawać się do Niego w modlitwie, błagając o wypełnienie Jego obietnic. Zabiegajmy o miłosierdzie Pana, wiedząc, że je otrzymamy, jeśli naprawdę staramy się być Mu wierni.

Nasz Ojciec wie wszystko o naszych doświadczeniach i przygotował dla nas przykrycie. Zapewnił nam pomoc w naszych trudnościach, abyśmy mogli dołączyć do Ciała Chrystusa, pomimo naszej niedoskonałości. Rozumie, że nie możemy w pełni kontrolować naszych niedoskonałych ciał. Jednak, w miarę jak stajemy się silniejsi, powinniśmy lepiej panować nad śmiertelnym ciałem. Nowa wola, powinna podporządkować sobie stary umysł i osiągać coraz większe powodzenie w podbijaniu ciała. Musimy badać siebie i swoje postępowanie. Nie powinniśmy odczuwać zadowolenia ani mieć poczucia, że zwyciężamy, chyba że niekiedy dostrzeżemy w sobie rozwój w podobieństwie do Chrystusa i zdolności do ujarzmiania starej natury z jej popędami i skłonnościami.

Żadne inne zarządzenie nie byłoby dla nas tak dobre, jak to, wybrane przez Pana. Nasze słabości i niedoskonałości obciążają nas, jednak Bóg zapewnił sposób, dzięki któremu może nam je wszystkie przebaczyć, jeśli były nieuniknione lub nie były popełnione z rozmysłem. Każdy przejaw świadomego nieposłuszeństwa u dziecka Bożego, wymaga odpokutowania przez chłostę. Jeśli będziemy się osądzać – uważnie sprawdzać, analizować swoje myśli, słowa i czyny – będziemy potrzebować mniej osądzania i dyscyplinowania przez Pana w naprawianiu naszych błędów. Jeśli dostrzeżemy, że w jakiś sposób nie dotrzymaliśmy naszych ślubów, jeśli zauważymy, że kiedykolwiek, w jakimś szczególe je zaniedbaliśmy, pomocne jest nałożenie na siebie kary, którą odczujemy. Udajmy się do Pana w szczerej modlitwie, prosząc o przebaczenie i obiecując Mu, że dzięki Jego łasce w przyszłości będziemy się starać zachować większą czujność.

 ::R5586 : strona 360::

Powinniśmy codziennie poddawać to ocenie i nigdy nie lekceważyć żadnego niepowodzenia.

Jakże cenna i pocieszająca jest świadomość, że nasz miłosierny Najwyższy Kapłan współczuje nam w naszych słabościach! Nigdy jednak nie powinniśmy osłabiać naszej czujności z tego powodu, że o tym wiemy ani nadużywać Jego miłosierdzia, ale cieszymy się, że mamy Ubłagalnię, do której możemy się udać, gdy tylko dostrzeżemy naszą niezdolność do bycia tym, kim byśmy chcieli i cieszymy się, wiedząc, że nie zostaniemy odrzuceni.

====================

— 1 grudnia 1914 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.