R5754-259 Chrześcijańska powinność a wojna

Zmień język 

::R5754 : strona 259::

CHRZEŚCIJAŃSKA POWINNOŚĆ A WOJNA

WRAZ z postępującą wojną szerzy się gorzki duch stronniczości. Obywatele każdego z walczących narodów są przekonani, że słuszność jest po ich stronie, a wszystko, co jest przeciwne, jest złe. Poczucie sprawiedliwości wydaje się coraz bardziej ślepe. Każda próba sprawiedliwego rozważenia sprawy jest traktowana jako nielojalność, głupota itp. Najlepsze cechy naturalnego człowieka wydają się paraliżować pod wpływem wojny. Niemcy i ich sojusznicy twierdzą, że przez trzydzieści lat utrzymywali pokój na świecie, przez cały ten czas ich zazdrośni sąsiedzi, zauważając ich dobrobyt, starali się go utrudniać i tylko czekali na odpowiedni moment, aby spróbować ich zniszczyć. Według nich ich postęp handlowy i próba budowy floty proporcjonalnej do liczby ludności wzbudziła zazdrość sąsiadów, którzy umocnili już swoją ekonomiczną pozycję na morzu.

Twierdzą, że Belgia nie pozostała neutralna, ale pobłażała ich wrogom oraz że przemarsz niemieckich wojsk przez Belgię był militarną koniecznością. Podobnie twierdzą, iż ochrona ich narodowości przed europejskimi wpływami powoduje, że chociaż tego nie chcą, ich podwodne działania wojenne są konieczne tak jak blokady oraz inne przedsięwzięcia. Twierdzą też, że stan wyższej konieczności nie podlega żadnemu prawu, że w ich przypadku taka właśnie pora i konieczność się pojawiła oraz że celem wojny jest sukces – osiągnięty tak honorowo, jak to tylko możliwe, ale osiągnięty.

Wielka Brytania i jej sprzymierzeńcy zajmują przeciwne stanowisko. Twierdzą, że od czterdziestu lat obserwowali rozwój Niemiec i uważali go za zagrożenie dla swoich praw. Z tego powodu Francja utrzymywała armię podobnej wielkości jak Niemcy, Rosja armię dwukrotnie większą, podczas gdy Wielka Brytania dążyła do posiadania marynarki wojennej silniejszej niż pozostałe narody świata. Jeśli Niemcy nie zostaną teraz powstrzymane, ich duch ekspansji ostatecznie postawi je na czele narodów pod względem handlowym i finansowym. Oznaczałoby to, że wszystkie inne narody byłyby odpowiednio mniej potężne. Dostrzegają w tym przerażający koszmar militaryzmu. Niemcy muszą zostać rozgromione za wszelką cenę, dla dobra nie tylko obecnych, ale także przyszłych pokoleń.

Biblia oświadcza: „[…] wszystka myśl jego [niepobożnego], że niemasz Boga” (Ps. 10:4). Pomimo że wszystkie narody na kontynencie, oprócz Turków, określają się jako narody chrześcijańskie, żaden z nich nie wykazuje wiary w Boga. Wszyscy uważają, że cała odpowiedzialność, zarówno za teraźniejszość, jak i przyszłość, spoczywa całkowicie na nich samych.

„STRACH ZDJĄŁ OBŁUDNIKÓW”

W przekonaniu, że posiadają Boskie upoważnienie, przejawiając pozory pobożności, ale bez jakiejkolwiek mocy czy wiary, wiele z tych narodów dopiero teraz doświadcza przebudzenia, zdając sobie sprawę, że ta wojna nie jest jak inne wojny – że Bóg rozpuścił wiatry, że już ich nie powstrzymuje. Nadszedł czas, aby dozwolił ludzkiej żądzy gniewu rozpętać zawieruchę ucisku, która wkrótce doprowadzi do rewolucji, a następnie do anarchii i w ten sposób przygotuje drogę dla Pana i Jego Królestwa.

Jakże smutny spektakl przedstawia wojna – dwadzieścia milionów zaangażowanych żołnierzy, których utrzymanie kosztuje ponad czterdzieści milionów dolarów dziennie! Dwanaście milionów mężczyzn w najlepszych latach życia zostały już ranne, schwytane lub zabite. Zużycie amunicji jest zdumiewające. Jeden z brytyjskich ministrów niedawno oświadczył, że w jednej bitwie w Belgii siły brytyjskie zużyły więcej amunicji niż podczas całej wojny burskiej!

Zanim ta wojna się rozpoczęła, narodowe długi już były olbrzymie, a brytyjskie obligacje bezterminowe (obligacje państwowe) były sprzedawane o 25% taniej, niż wynosiła ich wartość nominalna. Czy ktokolwiek rozsądny może uważać, że długi walczących narodów, wyrażone w ich obligacjach, zostaną kiedykolwiek spłacone? A gdy ludzie uświadomią sobie, co to wszystko oznacza i zdadzą sobie sprawę z upadku instytucji finansowych, które zostaną uwikłane w wojnę, przebudzenie będzie straszne. Jedynym logicznym następstwem ludzkiego niezadowolenia, jakiego można się spodziewać – i jak przepowiada Biblia – będzie tak wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nie było, odkąd człowiek pojawił się na ziemi – będzie to wstrząs społeczny, rewolucja gigantyczna w swej istocie – Obj. 16:18.

DEPRAWUJĄCY WPŁYW WOJNY

Wyznaniowi słudzy Chrystusa z rozmaitych denominacji zdają się prześcigać w porzucaniu Wielkiego Wodza naszego zbawienia oraz Jego reguły pokoju i miłości, aby coraz bardziej wiązać się z militaryzmem. Usłyszawszy skierowane do siebie apele sprawujących władzę, owi rzekomi przedstawiciele Księcia Pokoju zdobywają ich uznanie, głosząc wojnę w kazaniach. Niewiele wiemy na ten temat z informacji z Wielkiej Brytanii, ale wystarczy, to, co wiemy o inicjatywie biskupa Londynu w tej kwestii. Namawia chłopców i dziewczęta, aby wcześnie się pobierali i zakładali duże rodziny, prawdopodobnie z myślą o walce na śmierć i życie – nie po to, aby byli żołnierzami Krzyża Chrystusa i naśladowcami Baranka, ale żołnierzami Krzyża Św. Jerzego, który widnieje na brytyjskiej fladze.

Niedawno działalność kaznodziejów w Kanadzie – zwłaszcza tych z Kościoła Anglikańskiego – wprawiła Redaktora w zdumienie. Jeden z nich, ubrany w mundur w kolorze khaki

::R5755 : strona 260::

maszerował ulicami z ochotnikami. Zapytany przez kolegę z uczelni: „Czyżbym widział cię w szeregach?” odpowiedział: „Tak, chciałem zachęcić chłopców”. „A myślałeś o pójściu na front, do okopów?” „Nie, nigdy w życiu!”. Był jedynie przynętą dla innych, aby szli na front; dokładnie tak jak byk, trzymany w jednej z chicagowskich zagród dla bydła, który wychodzi naprzeciw zwierzętom, przeznaczonym na ubój; podrzucając głowę do góry, staje się ich przewodnikiem i prowadzi je po rampie, wiodącej na rzeź. Następnie wślizguje się w kąt i pozostaje bezpieczny, podczas gdy zwierzęta idą dalej i napierają na siebie, popychając się w drodze do uboju. Ale ten kaznodzieja wykorzystuje daną mu sposobność jedynie z ambony, zwracając się do matek z pytaniem: „Dlaczego twój syn nie poszedł na front?”

KAZNODZIEJE JAKO POŚREDNICY W REKRUTACJI

By nadać sprawie religijne zabarwienie, niektórzy z owych kaznodziejów wybierają z Biblii teksty, które w żadnej mierze nie odnoszą się do omawianej tu kwestii. W jednym z kazań na temat bohaterstwa Kanadyjczyków, którzy stracili życie na wojnie, przytoczono następujący werset: „[…] Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają […]” (Obj. 14:13). W innym kazaniu, które miało zachęcić do zaciągnięcia się do wojska, użyto cytatu: „[…] Ci są, którzy naśladują Baranka, gdziekolwiek idzie […]” – Obj. 14:4.

Cóż za potworne wypaczenie! I w jakim celu! Aby rozpalać ludzkie namiętności, aby zwodzić ludzi, aby nakłonić ich do czynienia rzeczy, których Chrystus zakazał czynić. Ci kaznodzieje może i zdobędą przychylność i wpływy u swojego ziemskiego króla i jego ministrów oraz rządowych przedstawicieli, lecz jakie będzie ich stanowisko u innego Króla, którego Imperium zostanie zainaugurowane wielką bitwą Armagedonu, do której prowadzi obecna wojna? Drżymy na myśl o ich odpowiedzialności, jeżeli wiedzą, co czynią.

Całkiem możliwe, że oni nie zdają sobie sprawy z rzeczywistej sytuacji. Prawdopodobnie dziewięćdziesiąt pięć procent wszystkich wykształconych kaznodziejów we wszystkich wielkich miastach, od lat przyznaje, że nie wierzy Biblii. Pośrednio przyznali, że używają jej jedynie jako książki, z której wybierają fragmenty, ponieważ zwykli ludzie darzą ją pewnego rodzaju przesądnym szacunkiem. Tak nawykli wybierać wersety bez żadnego związku z kontekstem – nawykli zwodzić siebie i ufające im trzody – że prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy z tego, co czynią i jak fałszywie przedstawiają Słowo Boże. Wiemy, że Pański sąd w każdym przypadku będzie sprawiedliwy; poddajemy się mu.

Przypuszczamy, że aby zademonstrować swój patriotyzm i przekonanie, że ta wojna jest od Boga i że wszyscy święci aniołowie oklaskują rekrutów, z których każdy pójdzie po śmierci do nieba itd., itp., kaznodzieje z Toronto gromadzą fundusze na zakup karabinu Gatlinga, który ma zostać przetransportowany przez ocean i użyty do zabijania niemieckich chrześcijan, do których chrześcijaństwa nie mają zaufania i najwyraźniej wierzą, że Bóg też go nie ma. Studenci Biblii uważają, że twierdzenie zarówno Brytyjczyków, jak i Niemców, że 95% ich populacji to chrześcijanie, nie jest dowodem, że rzeczywiście nimi są. Dlatego kaznodzieje z Toronto, kupując karabin Gatlinga, aby zabijać chrześcijan, mają prawdopodobnie sporo racji, sądząc, że nie będą zabijać prawdziwych chrześcijan, tak jak studenci Biblii mają wątpliwości, czy wszyscy kaznodzieje z Toronto są chrześcijanami w prawdziwym znaczeniu tego słowa.

WŁAŚCIWA POSTAWA CHRZEŚCIJANINA

Tymczasem, jaka powinna być postawa prawdziwych naśladowców Chrystusa i jaka jest ich powinność? Studenci Biblii coraz częściej uświadamiają sobie, czym jest obecna wojna i sumiennie wnikają w to, na czym polega ich odpowiedzialność. Niektórzy pytali o produkcję amunicji na cele wojenne. Radziliśmy im, aby unikali angażowania się w taką pracę, chyba że zarobione pieniądze byłyby absolutnie niezbędne, aby zapewnić żywność oraz schronienie im samym i ich rodzinom. I przy założeniu, że taka praca została podjęta jedynie z konieczności, zalecamy, aby zaniechać jej, gdy tylko znajdzie się inne zajęcie, bez względu na to, jak słabo opłacane, jeżeli tylko wynagrodzenie pozwoli na zaspokojenie ich podstawowych życiowych potrzeb.

Jesteśmy świadomi, że jest to bardzo obszerny temat i wielu, usłyszawszy takie rady, uzna nasz punkt widzenia za ograniczony. Niektórzy powiedzą, że podchodzimy do tego zagadnienia zbyt skrajnie, że na tej samej zasadzie pracownik kolei czy statku parowego powinien unikać załadowania amunicji wojennej, urzędnik odmówić wykonania części swojej pracy, a stenotypista swojej. Powiedzielibyśmy, że o ile jest to możliwe, powinniśmy unikać wszystkiego, co jest związane z tymi narzędziami zniszczenia, ale jeśli bylibyśmy zmuszeni do tego stanem wyższej konieczności, powinniśmy utrzymać tę posadę, jednak tylko do czasu, aż zdobędziemy inną pracę, służącą lepszemu celowi.

W VI tomie Wykładów Pisma Świętego wyraziliśmy pogląd, aby naśladowcy Chrystusa starali się w każdy właściwy sposób unikać udziału w wojnie. Zasugerowaliśmy, by w razie poboru naśladowcy Pana zrobili wszystko, aby raczej podjąć pracę w korpusie medycznym bądź w Departamencie Zaopatrzenia Armii niż brać udział w rzeczywistych działaniach wojennych. Ponadto wyraziliśmy pogląd, że nawet gdyby nie było możliwe uniknięcie skierowania do okopów, to nadal nie byłoby konieczne łamanie Boskiego rozkazu: „Nie zabijaj”.

Od tamtej pory zastanawiamy się, czy sposób postępowania, jaki zasugerowaliśmy, jest najlepszym rozwiązaniem. Zastanawiamy się, czy takie postępowanie nie byłoby pójściem na kompromis. Rodzi się w nas refleksja, czy zgoda na to, by stać się elementem armii i założenie wojskowego munduru nie oznacza, że przyjmuje się i akceptuje obowiązki i powinności żołnierza. Sprzeciwienie się oficerowi nie miałoby znaczenia – nikt by się o tym nie dowiedział. Czy w tej sytuacji chrześcijanin nie byłby w miejscu, w którym w istocie nie powinien być?

„Ale”, niektórzy odpowiedzą: „jeśli ktoś odmówiłby założenia munduru i podjęcia służby wojskowej, to zostałby rozstrzelany”.

Odpowiadamy, że gdyby właściwie przedstawić swoje stanowisko, być może znalazłby się jakiś sposób uwolnienia z tego obowiązku; lecz jeśli nie, czy nie byłoby większym złem zostać zastrzelonym dlatego, że znaleźliśmy się pod sztandarem ziemskich królów i najwyraźniej ich popieraliśmy, narażając na szwank nauki naszego Niebiańskiego Króla niż być rozstrzelanym z powodu wierności wobec Księcia Pokoju, dlatego, że odmówiliśmy złamania Jego rozkazu? Z tych dwóch rodzajów śmierci wolelibyśmy ten drugi – wolelibyśmy umrzeć z powodu wierności wobec naszego Niebiańskiego Króla. Z pewnością ten, kto umarłby dlatego, że był wierny zasadom, zawartym w Pańskich naukach, dokonałby znacznie więcej przez swoją śmierć niż ten, kto umiera w okopach. Nie potrafimy określić, jak wielkie znaczenie miałoby dla pokoju, sprawiedliwości i Boga, gdyby kilkuset wiernych Pańskich postąpiło jak Sadrach, Mesach i Abednego i odmówiło pokłonienia się bogu wojny. Mogliby oni powiedzieć tak, jak owi szlachetni mężowie: „Bóg nasz jest w stanie wyrwać nas, jeżeli tak zechce; lecz jeżeli nie zechce nas wyrwać, nie zmieni to naszego postępowania. Będziemy Mu służyć i słuchać Jego rozkazów, cokolwiek by się stało”.

Owi Hebrajczycy, wrzuceni do rozpalonego pieca z powodu swojej wierności Bogu, a następnie uratowani, są szlachetnym przykładem z przeszłości. Rzeczywiście, miliony żołnierzy, doświadczających podczas obecnej wielkiej wojny okropnych niedostatków ze względu na swoją lojalność

::R5755 : strona 261::

ziemskim królom, również stanowią wspaniałe przykłady i ilustracje. Czy żołnierze Chrystusa nie mogą sobie powiedzieć: „Jeżeli Starożytni Godni, którzy znali Boga jedynie częściowo, jednak byli Mu tak wierni i jeżeli ci ziemscy żołnierze są tak wierni wobec ziemskich królów, to jakimi ludźmi musimy być my, którzy weszliśmy do rodziny Bożej przez ducha spłodzenia, którzy dołączyliśmy do Szkoły Chrystusa, którzy jesteśmy prowadzeni i kierowani przez Wodza naszego Zbawienia, którzy mamy bardzo wielkie i kosztowne obietnice, dotyczące naszej wiecznej przyszłości! Jaką postawę powinniśmy mieć wobec Niego i Jego nauk? Czy możemy składać nasze życie w lepszy sposób niż przez wierność Królowi królów i Panu panów, naszemu Zbawicielowi i Głowie?”

Nie zmuszamy nikogo do takiego postępowania. My je jedynie wskazujemy. Odpowiedzialność spoczywa indywidualnie na każdym z nas. Wypełniamy swój obowiązek wobec wielu studiujących Biblię, bo oni pytają nas o ducha Pańskiego w tej kwestii. Wcześniej przedstawiliśmy im nasze przemyślenia, ale teraz obawiamy się, że byliśmy zbyt ostrożni. Zawsze zalecamy ostrożność w znaczeniu nieściągania na siebie kłopotów, tylko dlatego, że chcemy sprowokować doświadczenia. Jednak zdecydowanie opowiadamy się za tym, że choć staramy się zachować pokój ze wszystkimi ludźmi i unikać niepotrzebnych trudności, gdy wzywa nas obowiązek, mimo zagrożenia, nie powinniśmy go unikać.

====================

— 1 września 1915 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.