R5762-270 Popierać pokój na świecie

Zmień język 

::R5762 : strona 270::

POPIERAĆ POKÓJ NA ŚWIECIE

[Z artykułu redakcyjnego New York American, 11 sierpnia 1915 roku]

OBYWATELE tego kraju albo są za pokojem, albo nie są. Jeśli są za pokojem, powinni być przeciwni wojnie i dostarczaniu broni narodom zaangażowanym w wojnę, gdy wiedzą, że ta broń ma być używana do spotęgowania zbrodni i zniszczeń w tej wojnie. Jeśli obywatele tego kraju nie są zwolennikami pokoju, to powinni nadal dostarczać broń narodom dopuszczającym się zbrodni i zarabiać na tym tyle pieniędzy, ile tylko mogą. Ale w takim przypadku

::R5763 : strona 270::

powinni przestać paplać o pokoju. Jeśli nie możemy być sumienni, bądźmy przynajmniej konsekwentni. Powinniśmy przestać udawać cnotę, której nie posiadamy, i zimno oraz śmiało dążyć do zdobycia krwawych pieniędzy, które mogą „zbliżać się w naszą stronę”.

Mamy takie prawo na mocy prawa międzynarodowego, ale czy mamy takie prawo na mocy prawa moralnego?

Mamy takie prawo na mocy prawa narodów, ale czy mamy takie prawo na mocy prawa Bożego?

Pan Bóg powiedział: „Nie będziesz zabijał”. Czy to oznacza również: „Nie będziesz pomagał zabijać?”.

Jeśli jest przestępstwem być mordercą, czy nie jest również przestępstwem być współsprawcą przed popełnieniem czynu? W przypadku dwóch współsprawców w morderstwie, czy ten, który zabija z nienawiści, jest gorszy od tego, który zabija dla zysku?

Nasi ludzie są szczerze oddani „zasadzie” i nie obchodzi ich, czy działanie tej zasady upokorzy Niemcy i przyniesie korzyści Anglii, czy też upokorzy Anglię i przyniesie korzyści Niemcom, o ile jest to zasada sprawiedliwa i słuszna. Nie jesteśmy stronniczy w naszej „zasadzie”, Prezydencie Wilson. Nie jesteśmy proniemieccy ani probrytyjscy, panie prezydencie. Opowiadamy się za abstrakcyjną zasadą i za jej konkretnym zastosowaniem w neutralny, bezstronny i absolutnie sprawiedliwy sposób.

Zwracamy się w ten sposób bezpośrednio do pana, panie Prezydencie, ponieważ mamy wspaniałe świadectwo pana własnych słów, że sam pan widzi tę sprawę tak, jak widzi ją ta gazeta. Słowa te znajdujemy w pańskim przesłaniu na temat Meksyku, które wygłosił pan do Kongresu w sierpniu 1913 roku:

„Uważam za swój obowiązek skorzystać z uprawnień przyznanych mi przez ustawę z 14 marca 1912 roku, aby dopilnować, by żadna ze stron walczących obecnie w Meksyku nie otrzymała żadnej pomocy z naszej strony. Będę postępował zgodnie z najlepszą praktyką narodów w kwestii neutralności, zakazując eksportu broni i amunicji jakiegokolwiek rodzaju ze Stanów Zjednoczonych – a taka polityka jest poparta kilkoma interesującymi precedensami i z pewnością podyktowana wieloma oczywistymi względami praktycznymi. Nie możemy w tych okolicznościach być zwolennikami żadnej ze stron konfliktu, który teraz ogarnia Meksyk, ani ustanawiać się faktycznym rozjemcą między nimi”.

Naszym zdaniem panie Prezydencie, nie mógł Pan lepiej wyrazić wtedy ani teraz, poważnego i uroczystego zobowiązania naszego kraju do „podążania za najlepszą praktyką narodów w kwestii neutralności poprzez zakaz eksportu broni i amunicji jakiegokolwiek rodzaju ze Stanów Zjednoczonych”, nie tylko do Republiki Meksyku, ale do wszystkich republik, królestw i imperiów, które są zaangażowane w tę straszną i przerażająco niszczycielską wojnę po drugiej stronie Atlantyku.

Szanowny Panie, czy istnieje jakieś „jawne rozważenie praktycznej konieczności” lub jakieś rozważenie obowiązku i humanitaryzmu, które dotyczy konfliktu meksykańskiego, a nie dotyczy znacznie bardziej poważnego, śmiertelnego i niszczycielskiego konfliktu europejskiego?

Żałosny argument, że niektórzy Amerykanie zarabiają na tym handlu, nie może mieć dla pana, panie Prezydencie, większego znaczenia niż dla milionów pańskich współobywateli, którzy brzydzą się pieniędzmi splamionymi krwią. Sugestia, że powinniśmy sprzedawać broń i amunicję, aby zrekompensować gigantyczne straty zadane naszemu pokojowemu, legalnemu handlowi z Wielką Brytanią, bez wątpienia spotka się z taką samą dezaprobatą ze strony pana, panie Prezydencie, jak ze strony wszystkich szanujących się amerykańskich mężczyzn i kobiet. Nie sądzimy również, aby pan, panie Prezydencie, przywiązywał jakąkolwiek wagę do niedorzecznego argumentu, że zaprzestanie sprzedaży broni walczącym narodom byłoby z naszej strony czymś niewłaściwym, ponieważ bez stałych dostaw broni i amunicji z naszego kraju jedna ze stron nie mogłaby prowadzić wojny jeszcze przez wiele miesięcy.

NEUTRALNOŚĆ, jak doskonale pan wie panie Prezydencie, NIE WSPOMAGA AKTYWNIE żadnej ze stron walczących, aby pokonać drugą w jakiejkolwiek wojnie.

====================

— 1 września 1915 r. —